piątek, 8 maja 2015

2. Nowojorski chodnik.

Zdajesz sobie sprawę, że bal charytatywny jest organizowany przez Bieber Enterprises? Twój biznes.


3rd Person POV:

Przejeżdżając ręką przez swoje brązowe pasma włosów, jej pomalowane paznokcie grabiły kosmyki włosów, gdy szła oblodzoną drogą, manerwując pośród tłumu różnych ludzi.
Większość z nich to byli biznesmeni i biznesmenki z telefonami przy ich uszach, wypowiadających ostre żądania, nawet jeśli byli teraz prawdopodobnie na przerwie obiadowej.
Biorąc mały oddech, Hazel wydała z siebie małe pisknięcie, gdy poślizgnęła się na ukrytej kałuży pokrytej lodem. Przeklinając cicho, odzyskała swoją równowagę, ale najpierw zbeształa siebie za to, że zdecydowała się zalożyć obcasy w tą nowojorską pogodę.
Nadchodzil już koniec pierwszego tygodnia listopada i temperatura w Big Apple (A/N: jakbyście nie wiedzieli to inna nazwa Nowego Jorku) zaczynała powoli spadać. Każdego ranka nowa warstwa mrozu przykrywała miasto, co i tak nigdy nie powstrzymywało Nowego Jorku od obudzenia się i bycia zajętym tak jak zawsze.
Trzymając ręce przy sobie, Hazel wzięła kolejny oddech zanim kontynuowała spacer to jej celu, Strabucska.
Z drugiej strony, Justin właśnie otworzyl drzwi wyjściowy, gdy trzymał swoją mocną kawę w jednej ręce. Podciągnął kołnierz swojej kurtki bliżej twarzy, gdy wypuścił oddech, tworząc chmurę pary przed nim. Rezultat ciągłego spadku temperatury.
Nawet jeśli był multi miliarderem, nie lubił gdy ludzie skakali wokół niego, chyba, że było to związane z jego biznesem. Poza biurem robił sobie wszystko sam.
Był bardzo niezależnym mężczyzną.
Biorąc krok do przodu, rozpoczął swoją drogę do biura, gdy przyglądał się ludziom naprzeciwko. Tak jak Hazel, jego oczy złapały wiele biznesmenów i biznesmenek, którzy szczegółowo analizowali słownie ludzi po drugiej stronie słuchawki.
Jego oczy oderwały się od ludzi na ulicy i wylądowały na mężczyźnie opierającym się o wystawe zamkniętego sklepu. Na jego twarzy widniał mały uśmiech i gdy przystawił swój aparat - polaroid do oczu, można było zobaczyć, że był on szczery.
Z małym pstryknięciem, uruchomił się cichy flesz, zanim kawałek papieru wyszedł z przodu kamery. Mężczyzna wziął go delikatnie, zanim zaczął machać nim w powietrzu, by ustawić je tak szybko jak się da.
Wyciągając czarny marker z kieszeni, zapisał nim datę na tyle zdjęcia i podszedł do dwóch śmiejących się kobiet. Żadna z nich nie była świadoma tego, że zrobiono im zdjęcie.
Popukał jedną z pań w ramie i pokazał im zdjęcie, na którym były one, beztrosko się śmiejąc. Kobieta uśmiechnęła się z zachwytem, gdy trzymała zdjęcie w swojej dłoni.
Spytała się go, ile ma za nie zapłacić, na co mężczyzna potrząsnął głowa, życząc im miłego dnia i powrócił na swoje miejsce pod zamkniętym sklepem.
Ten mężczyzna był jednym z powodów, że wiara Justina w ludzkość powróciła.
Ludzie muszą się nauczyć myśleć o kimś innym, niż o sobie, by sprawić, że czyjś dzień staje się jaśniejszy przez jeden mały gest i z tego co Justin widział, był całkowicie pewny, że obie kobiety były wdzięczne temu małemu momentowi, który ze sobą dzieliły i nic nie było wymuszone.
Gdy Justin się zatrzymał, a następnie gwaltownie skręcił, Hazel cały czas szła wzdłuż chodnika.
Wyciągając jej beanie w kolorze militarnej zieleni, umieściła ją na głowie, czując jak jej ciepło zaczyna być ratowane.
Mamrotając ciche przepraszam do mężczyzny, który zatrzymał się za nią przez jej nagły przystanek, odsunęla się w bok, żeby zejść mu z drogi kompletnie i poczęła szurać nogami do końca chodnika, gdzie zaczynały się sklepy.
Wyciągając małe pasma włosów spod jej beanie, żeby nie były calkowicie ukryte, zahaczyła palce o paski jej torebki, zanim ją podniosła i ruszyła dalej.
Jej naturalnie opalona skóra zaczynała przybiereć lekki odcień różu, gdy zimno uderzało ją prosto w twarz. Początkowo Hazel mieszkała w Miami, ale jej marzenia o życiu w Big Apple sprawiły, że jej wcześniejsze życie całkowicie się zatrzymało, gdy przeprowadziła się do Nowego Jorku, by kontynuować swoją karierę.
I niczego nie żałowała.
Jej życie w Nowym Jorku otworzyło jej wiele możliwości i nie tylko została członkiem ścisłego kierownictwa w jednym z lepszych biznesów, ale także zapewniła sobie zadowalające wynagrodzenie.
Jej miejsce zamieszkanie zmieniło się z małego mieszkania do luksusowego apartamentu na ostatnim piętrze budynku w samym środku miasta. Wysokie szklane okna dawały jej idalny widok na każdy aspekt wiecznie zajętego miasta, w którym kochała mieszkać.
Liżąc swoje usta w celu ich zwilżenia, kontynuowała drogę do swojego celu. Justin zrobił to samo, zdajac sobię sprawę z tego, że spóźni się na posiedzenie zarządu i wkroczył w niespokojny, obiadowy pośpiech.
Idąc naprzód, Hazel wyciągnęła swój truskawkowy balsam do ust i przejechała nawilżającym patyczkiem po swoich ustach, pokrywając je truskawkowym balsamem. Składając usta razem, cmoknęła nimi, zanim spojrzała w dół i odlożyła błyszczyk do kieszeni jej torebki, wciąż idąc.
Podnosząc swoją głowę, gdy szła ścisinięta pomiędzy armią zajętych ludzi i asortymentem sklepów, zaczynających się od fast foodów i kończących na sklepach z ubraniami cenionych marek. Podziwiając widok sklepów jej oczy zatrzymaly się na sukience. Była długa z beżową siatką na rękawach i na dolnej części sukienki.
To była naprawdę piękna sukienka i w czasie, gdy Hazel kłóciła się ze sobą czy ją kupić czy nie, nie zauważyła malego kawałka czarnego lodu, na który miała zaraz stanąć.
Stawiając obcas na ziemi, zaczęła podnosić drugą stopę w górę, ale jej ciężar ciała został przerzucony na drugą stronę, gdy noga na której się opierała poślizgnęła się na lodzie.
Gdy panika przelatywała przez jej mózg, kompletnie straciła równowagę i zaczęła upadać. Oczekiwała uderzenia w ziemię, jednak jakieś ramię owinęło się twardo wokół jej talii, a jej ciało zatrzymało się w środku upadku.
Lekko rozbawiony Justin spojrzał na nią, ale im bardziej się jej przypatrywał, tym bardziej stawał się zauroczony przez piękność, którą trzymał w swych ramionach.
Jej czarne rzęsy spoczywały naturalnie na jej policzkach, gdy zrelaksowała swoją zmarszczoną twarz. Gdy wyjrzała przez nie, oddech Justina stanął mu w gardle, gdy one perfekcyjnie otaczały jej zadziwiająco perfekcyjne piwne oczy, które wyglądały jakby były dla niej stworzone. Jej pastelowo różowe usta odznaczały się od jej delikatnie bladej cery spowodowanej niekończącym się ostrym wiatreem, a małe pasma jej włosów tworzyły ramkę wokół jej twarzy, sprawiając, że usta Justina delikatnie się uchyliły, gdy patrzył się na nią z podziwiem.
Hazel spojrzała w górę i kontynuowała gapienie się, gdy spojrzała na mężczyznę, który ją trzymał. Jego szczęka była wyrzeźbiona pod idealnym kątem i nie sięgała tego punktu, gdzie wystawała. Była pokryta idealną ilością kilkudniowego zarostu, co tylko uwydatniało jego inne cechy. Jego usta były w kształcie serca i tylko to przywołało myśli do jej głowy, że nie powinna myśleć o nim w taki sposób, ponieważ on tylko ją trzymał.
Jego oczy zawierały gładkie przejście pomiędzy pomarańczowym i zielonym, a małe pieprzyki porozrzucane po jego twarzy dodawały mu delikatnego wyglądu, ale w jakiś sposób wyglądał również wpływowo przez sposób w jaki się nosił.
- Przepraszam – wyszeptała Hazel, gdy wybudziła się ze swojego transu jak Jstin mrugnął, odchrząkując cicho i podciągając ją tak, że znowu stała, a następnie zabrał swoje ramie z jej talii z powrotem do swojego ciała.
- Nie przejmuj się – odpowiedział, uśmiechając się do niej, na co poczuła, że jej policzki delikatnie się rozgrzewają, co sprawiła, że skarciła się w myślach.
Jezu, on się tylko uśmiechał.
- Um.. Ja... Jestem Hazel – zaczęła, wyciągając swoją rękę.
- Justin – odpowiedział, trzęsąc jej ręką i po paru sekundach przesadnego potrząsania obydwoje wybuchnęli śmiechem.
- Cóż, to wcale nie jest niezręczne – Hazel zachichotała z małym uśmiechem, gdy Justin delikatnie się zaśmiał.
- Nie, w ogóle – odpowiedział, a napięcie pomiędzy nimi znów zaczęło wzrastać. - Um, cóż, będę wracał do pracy... Zgaduje, że miło było cię poznać? - powiedział Justin, a Hazel uśmiechnęła się ciepło, kiwając głową.
- Pa – odpowiedziała, na co on posłał jej uśmiech, zanim oboje poszli swoimi drogami.
Hazel uśmiechała się do siebie, gdy zadowolona szła chodnikiem, a Justin robił to samo, gdy wyginał rękę, którą ją obiął, wciąż czując krągłość jej talii, jakby dalej ją trzymał.
- Proszę pana – zawołał mężczyzna, a Justin odwrócił swoją głowę, by zobaczyć tego samego faceta z Polaroidem, biegnącego za nim.
Justin spojrzał na niego zdezorientowany, a mężczyzna wręczył mu nie jedno, ale dwa zdjęcia, zanim odszedł, uśmiechając się do siebie na zdumienie wyryte na twarzy Justina.
Justin trzymał małe kawałki papieru fotograficznego w dłoni, zanim na nie spojrzał. Na pierwszym byli oboje, on i Hazel, patrzący na siebie ze zdumieniem, gdy oboje zatracili się w sobie na parę sekund. Był to moment, który dziwnie będzie radował.
Jego kciuk delikatnie dotknął jej twarzy na śliskim papierze i uśmiechnął się do siebie, zanim przełożył polaroid, który był na dole na wierzch. Jego uśmiech zamienił się w szczerzenie zębów z uśmiechu, gdy przypatrywał się drugiemu zdjęciu, na którym byli oni śmiejący się po dziwnym uścisku dłoni.
To był naturalnie szczęśliwy moment i Justin złapał się na chichotaniu do siebie, ponieważ przedstawienie się Hazel było strasznie nagłe, jednak wiedział, że ze wzrastającym napięciem prawdopodobnie zrobiłby to samo.
Wyciągając swój portfel schował do niego polaroidy, zanim ostrożnie odłożył go do kieszeni wewnątrz jego kurtki, nie chcąc uszkodzić zdjęć.
Zdjęć, które niedługo będą dla niego takie cenne.


~

Justin's POV:

- Nie i nie – powiedziałem do Sienny, gdy wziąłem szklankę z szafki w mojej kuchni.
- Przestań, musisz iść na coroczny bal dobroczynny i potrzebujesz randki – odpowiedziała mi, na co przewróciłem oczami.
- Nie, nieprawda – odpowiedziałem jej, słysząc jak Jacob wchodzi do pomieszczenia.
- Kochanie, idziesz na bal dobroczynny? - spytała słodko Jacoba.
- Tak, dlaczego pytasz? - spytał i usłyszałem jak odsuwa krzesło, gdy napełniałem moją szklankę wodą.
- Bo Justin nie idzie – Sienna odpowiedziała, a ja odwróciłem się do nich, widząc Jacoba patrzącego na mnie.
- Dlaczego nie idziesz koleś? - zapytał mnie, na co wzruszyłem ramionami.
Nie byłem w stanie iść na bal, gdzie uściskuje dłoń ponad 250 ludziom całą noc. Wolałbym zostać w domu i jeść przez cały wieczór.
- Zdajesz sobie sprawę, że bal charytatywny jest organizowany przez Bieber Enterprises? Twój biznes – powiedział, a ja westchnąłem.
- Nie chcę się z tym kłopotać, tyle z tym pracy – odpowiedziałem, na co on przewrócił oczami.
- Idziesz czy tego chcesz, czy nie – powiedział Jacob i wiedziałem, że nie dam rady się od tego wykręcić, bo Sienna jest kurewsko upara, a Jacob zawsze trzyma jej stronę. Oni są dosłownie dla siebie stworzeni.
- I potrzebuje randki – Sienna uśmiechnęła się głupkowato, a ja wypuściłem powietrze.
- Nie, żadnej randki. Wystarczy już, że zmuszacie mnie, żebym tam szedł – powiedziałem do nich, na co Sienna westchnęła w porażce, co sprawiło, że Jacob się zaśmiał.
- Nie martw się kochanie, on jest po prostu zbyt zajęty polaroidową dziewczyną, żeby znaleźć randkę – powiedział, a ja spojrzałem na niego złowrogo, gdy brwi Sienny zmarszczyły się w zakłopotaniu.
- Polaroidową dziewczyną? - spytała Jacoba, na co on uśmiechnał się głupkowato, wskazując głową w moją stronę.
- No wiesz, ta dziewczyna, którą Justin ma cały czas w swojej glowie – powiedział i to był pierwszy raz w życiu, gdy widziałem Siennę tak zdezorientowaną.
Normalnie jest pierwszą osobą, która wie wszystko.
- Dziewczyna... czekaj, co, nie wiem o co chodzi? - spytała patrząc to na mnie, to na Jacoba, wtedy ja spojrzałem na niego i zauważyłem, że w jego głowie kształtuje się jakaś myśl.
Moje oczy się rozszerzyły lekko, gdy zorientowałem się, że nie mam przy sobie mojego portfela, bo moja marynarka widziała na krzesle w jadalni. Jacob zaśmiał się, zanim pobiegł w stronę jadalni, a ja ruszyłem zanim.
- Kurwa, Jacob przysięgam – powiedziałem, ale już trzymał moją marynarkę w swojej dłoni, wyciągnął mój portfel z wewnętrznej kieszeni, a ja uslyszałem kroki Sienny za mną.
Obrażony oparłem się o ścianę i pochłonąłem resztki mojej wody, patrząc jak Jacob wysiąga dwa polaroidy z mojego portfela.
- To, to jest polaroidowa dziewczyna – powiedzial podchodząc do Sienny. Wzięła zdjęcia z dłoni Jacoba i mały uśmiech pojawił się na jej twarzy.
- Wyglądacie słodko – powiedziała, gdy chwilowo na mnie spojrzała, zanim wróciła wzrokiem z powrotem na zdjęcia. - Wyglądacie na taki zakochanych – dokuczała mi, na co ja wywróciłem oczami, a ona zachichotała.
- Dopiero co ją spotkałem, w sumie to ja jej nawet nie spotkałem. Złapałem ją, to wszystko co się wydarzyło – powiedziałem do nich, a Sienna zamruczała pod nosem, ignorując moje slowa, bo była skupiona na zdjęciu.
- Jest naprawdę śliczna – powiedziała, a kąciki moich ust wygięły się w lekkim uśmiechu. Jeśli uważasz, że jest śliczna na zdjęciu, to powinnaś ją zobaczyć w prawdziwym życiu.
- Tu jest drugie zdjęcie – powiedział Jacob do Sienny, a ona przewróciła zdjęcia w swoich dłoniach, mały uśmiech opuścił jej usta, gdy zobaczyła drugą fotografię.
- Wyglądasz tak szczęśliwie – powiedziała do mnie. - Minęło dużo czasu odkąd widziałam cię z takim uśmiechem – dodała, co było prawdą.
To dziwne, bo odkąd zdarzyła się ta cala sprawa z Natalią, nie byłem tak naprawdę sobą i zgaduje, że próbowałem odnaleźć siebie tak jak balansowałem bizsenem.
- Zachowujecie się tak, jakbym ja i Hazel mieli się pobrać – powiedziałem do nich, przerwacając jeszcze raz oczami.
- Ma na imię Hazel? - spytał Jacob, a ja przytaknąłem.
- Cóż, może ty i Hazel pobierzecie się – Sienna się droczyła, a ja udałem, że wylewam na nią wodę z mojej szklanki, na co ona krzyknęła kryjąc się za Jacobem, co sprawiło, że się zaśmiałem, bo już skończyłem moją wodę.
- Dupku, to był żart – powiedziała do mnie, na co zamruczałem pod nosem, wciąż lekko się śmiejąc.
- Myślisz, że jeszcze ją kiedyś zobaczysz? - spytał Jacob, na co westchnąłem zirytowany.
- Skąd mam wiedzieć, nawet jej dobrze nie poznałem. Tak jak powiedziałem wcześniej, złapałem ją, gdy się przewracała, to wszystko – powiedziałem do nich, na co obydwoje się na siebie spojrzeli, a potem na mnie z małymi, pewnymi siebie uśmiechami. - Co? - spytałem ich z uniesioną brwią, na co obydwoje potrząsnęli głową. - Dziwacy, to jest to czym wasza dwójka jest – wymamrotałem do nich i wyszedłem z pokoju, słysząc jak śmieją się z czegoś.
- Czy Justin lubi Hazel? - krzyknęła Sienna dokuczliwym tonem, na co pokazałem jej mój środkowy palec.
- Nie, dlaczego miałbym lubić dziewczynę, którą spotkałem na chodniku i rozmawiałem z nią przez 20 sekund? - spytałem, odwracając się, gdy wróciłem do kuchni.
- Bo wygląda jakby ona była jedynym powodem, dlaczego nie chcesz mieć randki – powiedział Jacob, a ja westchnąłem.
- Słuchajcie, jedynym powodem, dlaczego nie chce żadnej randki jest to, że ostatnim razem znalazłem ją przygwożdżoną do ściany pieprzącą Trenta – powiedziałem do nich, na co oboje lekko się skrzywili. - I jeszcze przedtem, znalazłem Natalię i jego pieprzących się w łazienkach. Nie pozowlę, żeby to stało się z kolejną dziewczyną – dodałem, a moja głowa zaczęła mnie boleć od wspomnień o Natalii nagromadzonych w moich myślach.
- Oh – powiedziała cicho Sienna, zanim podrapała się w szyję i spojrzała na Jacoba.
- Hej, Justin, wiesz, że em.. ta cała sprawa z Hazel, nie mieliśmy-
- Nie, nie martw się tym – powiedziałem do nich, a Sienna podeszła do mnie i oddała mi moje polaroidy.
- Jeśli to tak bardzo cię martwi, to nie będę cię zmuszała, żebyś szedł – powiedziała do mnie, na co się zaśmiałem.
- Od kiedy Sienna Banks jest dla kogoś pełna współczucia? - dokuczyłem jaj, na co popchnęła mnie żartobliwie, co sprawiło, że zachichotałem. - Jest w porządku, pójdę z wami. W końcu to mój biznes organizuje bal dobroczynny – powiedziałem do nich, na co się uśmiechnęli.
- To dobrze, możesz być moją randką – Sienna zaproponowała, a ja usłyszałem drwinę Jacoba na co się zaśmiałem, bo wiedziałem, że Sienna z nim pogrywa. - Okej – przewróciła oczami. - Możesz być naszą randką – powiedziała do mnie, a ja przewróciłem oczami tak jak Jacob, co sprawiło, że się zasmiała.
- Jesteś suką kochanie – powiedział Jacob, wydymając lekko wargę do Sienny i wiedzialem w co to się zamieni.
Będą się kłócić na żarty, potem spytają o moje zdanie, a następnie będą zbyt przesłodzeni w stosunku do siebie. Czasami to było mega wkurwiające, ale czasami chciałbym, żebym to był ja w tej sytuacji.

Nie sądzę, żeby to był sekret, że chciałbym dzielić z kimś ten moment.


------------------
Ahoj! No to mamy drugi rozdział. Mam nadzieję, że wam się podoba. (: Dziękuję za komentarze pod pierwszym rozdzialem i za ponad 600 wyświetleń tylko z jednym rozdziałem! Naprawde dziękuję. Mam nadzieję, że i pod tym rozdziałem mnie nie zawiedziecie. (: I jak wam się podoba? Spotkali się dududududu. Jeśli ktoś nie zauważył, dodałam edit w tamtym rozdziale, bo nie przetłumaczylam jednej strony (nie wiem jak) i ją dodałam. 
WAŻNE: USUWAM ZAKŁADKĘ "INFORMOWANI", BO ROZDZIAŁY BĘDĄ DODAWANE CO WEEKEND, WIĘC NIE WIDZĘ SENSU JEJ ISTNIENIA.

CZYTASZ = KOMENTUJESZ

To naprawdę motywuje! 
No, to na tyle. See ya. (:

13 komentarzy:

  1. juz czekam na nowy:))

    OdpowiedzUsuń
  2. Uwielbiam to. W ogóle ta fabuła jest taka wyróżniającą się na tle innych fanfiction. Czekam na kolejny rozdział. Wiem, że dopiero w przyszły piątek, ale jakoś to przeczekam :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Wspaniały! Zaciekawiło mnie bardzo to ff, dlatego masz już stałą czytelniczkę :) Czekam na kolejny!

    OdpowiedzUsuń
  4. OMG...to bylo takie slodkie ;*#** Po prostu chce juz nastepny weekend <33

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest takie super!! Trafiłam tu przypadkowo a normalnie zakochałam sie i czekam z niecierpliwoscią na dalsze rozdziały :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Już to kocham ! Czekamna następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Świetny, już czekam na kolejny.

    zapraszam do mnie: http://umowaomalzenstwo.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  8. Ten komentarz został usunięty przez administratora bloga.

    OdpowiedzUsuń
  9. To opowiadanie jest naprawdę dobre! Mam nadzieję, że nie porzucisz tłumaczenia i nie będziesz nam kazała długo czekać na nowe rozdziały :) / Laura

    OdpowiedzUsuń
  10. swietny!!! mam nadzieje ze niedlugo dodasz nowy;*;*

    OdpowiedzUsuń
  11. Cudowny czekam na następny!!:*

    OdpowiedzUsuń
  12. Uwielbiam to! Już nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału♥
    see ya

    OdpowiedzUsuń