wtorek, 7 lipca 2015

5. Planując rewanż.

NOTKA POD ROZDZIAŁEM.





,,Gówno na spodzie mojego buta jest mądrzejsze niż on”


3rd Person POV:

- Hej Sienna, jestem w recepcji – powiedziała Hazel do telefonu, który trzymała w swojej lewej wymanicureowanej ręce, druga trzymała wieszak, na którym było zawieszone plastikowe okrycie, które osłaniało świeżo wyczyszczoną marynarkę Justina.
- Cholera, całkowicie zapomniałam – spanikowana Sienna przejechała ręką przez swoje falowane włosy, gdy trzymała telefon pomiędzy ramieniem a uchem. - Um, mogłabyś wejść na górą i sama dać ją Justinowi, bo ja zaraz idę na spotkanie? - Sienna spytała, a Hazel przemyślała to zanim powoli zgodziła się w swojej głowie.
- Uh, tak sądzę, jak mam wejść tam gdzie jesteście? - Hazel spytała, a Sienna spojrzała ze swojego biurka na jej męża, który stukał w swój zegarek, by zmotywować ją do tego, by się pospieszyła.
- Po prostu powiedz Trish, że przyszłaś do Justina, zaraz jej powiem, że nas znasz i wtedy wpuści się na górę, ona jest recepcjonistką – wytłumaczyła Sienna, a Hazel wymamrotała małe okej zanim się rozłączyła.
Czekając parę sekund, podeszła do Trish, która spojrzała w górę, gdy cień pokrył jej biurko.
- Hazel, tak? - spytała uśmiechając się, a Hazel przytaknęła odwzajemniając gest. - Okej, musisz pójść tym korytarzem i gdy dojdziesz do win, wejdź w tą na końcu po prawej. Ta jedna jedzie od razu na piętro Pana Biebera – powiedziała z uśmiechem, a Hazel powtórzyła jej instrukcje w głowie, zanim przytaknęła.
- Dziękuję – powiedziała, a Trish uśmiechnęła się do niej ciepło. Hazel przerzuciła plastikowe opakowanie z marynarka Justina przez ramię, zanim poszła korytarzem tak jak ją instruowano.
- Ostatnia po prawej – wymamrotała do siebie, zanim dalej szla marmurowym korytarzem do samego końca i właśnie wtedy zorientowała się jak bardzo Bieber Enterprises i Eagle Inc się różniły.
U Trenta, wszystkie wizyty były opóźnione i na dodatek musiałeś się użerać z niegrzeczną i niecierpliwą obsługą. Jakkolwiek Bieber Enterprises wyglądało jakby było z całkiem innego świata. Każda osoba, którą tu mijała uśmiechała się do niej, a atmosfera w budynku dawała jej uczucie, że każdy klient rzeczywiście był przyjmowany o określonej godzinie.
Uśmiechając się do siebie, nacisnęła guzik obok windy, widząc małą strzałkę świecącą na zielono. Po paru sekundach srebrne drzwi się otworzyły i weszła do środka, rozglądając się po małej przestrzeni w poszukiwaniu guzików, ale żadnego nie znalazła. Drzwi się zamknęły, a Hazel spanikowała na chwilę, ale potem zorientowała się, że Trish jej powiedziała, że ta winda jedzie prosto na piętro Justina, więc prawdopodobnie dlatego, nie ma tutaj żadnych guzików.
Opierając się o ścianę windy cierpliwie czekała, aż usłyszy dzwonek, sygnalizujący dotarcie na piętro. Ludzie pracujący na tym piętrze również usłyszeli ten dźwięk i odwrócili się do niego, a oczy Hazel przeskanowały całe miejsce, by pozbyć się niezręczności, która powoli się budowała z ludźmi patrzącymi się na nią.
- Czy ktoś wie, gdzie jest biuro Just- Pana Biebera? - powiedziała, powstrzymując się od powiedzenia Justin, ponieważ wszyscy go tutaj prawdopodobnie znali lepiej jako Pana Biebera.
- Musisz pójść tędy do samego końca kochanie – powiedziała jakaś kobieta, która miała koło pięćdziesiątki z ciepłym uśmiechem posłanym w stronę Hazel, by pozbyć się zakłopotania, które powoli ją pochłaniało.
Cicho jej podziękowała zanim przeszła obok 15 par oczu obserwujących ją, kobiety rzucały jej piorunujące spojrzenia pełne zazdrości, a mężczyźni wpijali się w jej widok w aprobujący sposób. Czując się trochę niekomfortowo z powodu ich czynów, przyspieszyła lekko idąc korytarzem.
Teraz idąc w równym tempie, gdy uciekła od obserwujących ją oczy, rozglądała się po drzwiach i czytając w głowie imiona i zawód ludzi na nich wypisanych.
Pani S Banks – Szefowa Marketingu
Pan Jake Banks – Szef Sztabu Operacyjnego
Uśmiechając się do siebie na tytuły jakie mieli nadane Sienna i Jacob, Hazel przeszła jeszcze obok dwóch par drzwi, pierwsze po lewej miały napisane Pan J Croft – Szef Administracyjny na plakietce na drzwiach, a na drzwiach naprzeciwko Pani B Heart – Szefowa ds Finansowych.
Przechodząc obok tych drzwi, obcasy Hazel stukały o marmurową podłogę, która wyglądała na trend w budynku Bieber Enterprises.
Uszy Justina podniosły się, gdy usłyszał dźwięk dochodzący zza drzwi, a jego oczy podniosły się z biurka i usadowiły się na drzwiach, jakby na coś czekał.
W końcu dochodząc do drzwi całkowicie pośrodku końcowej ściany, na srebrnej plakietce wyryte było Pan J Bieber – Dyrektor Generalny.
Podnosząc swoją wolną rękę do góry, zapukała trzy razy w drzwi czekając na odpowiedź. Justin wstał, ponieważ miał dźwiękoszczelne biuro i nikt na zewnątrz nie miał możliwości by go usłyszeć.
Poprawiając swój krawat otworzył drzwi, oczekując kogoś ze swoich pracowników, który przyszedł by mu coś powiedzieć, ale zamiast tego, spotkał się z twarzą Hazel.
- Hazel? - Justin spytał, a ona się do niego uśmiechnęła.
- Mam twoją marynarkę – powiedziała, podnosząc plastikowe opakowanie, a Justin nie mógł się powstrzymać by się do niej uśmiechnąć.
Zgaduję, że i tak się znowu spotkają.
Przytrzymał dla niej drzwi i odsunął się na bok, jako znak, by weszła do środka.
- Dziękuję – odpowiedziała cicho, zanim weszła do środka jego ogromnego biura.
Jej oczy przeleciały po jego miejscu pracy. Na całej prawej ścianie było parę półek, prawdopodobnie jakieś 5 albo 6 kolumn równo wypełnionych książkami i dokumentami.
Na tylnej ścianie, które była pierwszą ścianą jaką mógłbyś zobaczyć, był nieskazitelny odcień białego. Jedyne co się od niego oddzielało był czarno-biały obraz Mostu Nowojorskiego, który nadawał klasy temu miejscu.
Odwracając oczy do swojej lewej strony, zobaczyła ścianę, która była cała zrobiona ze szkła i dawała niesamowity widok na biznesową stronę Nowego Jorku, wieżowce były jedną z wielu rzeczy adorujących ten fantastyczny widok.
Ale gdy Hazel podziwiała widok Nowego Jorku, Justin podziwiał jej widok.
Jego oczy przeskanowały ją z uznaniem po jej nogach, zanim znów ulokowały się na jej tyłku. Jej obcisłe jeansy były dopasowane do jej czerwonych obcasów, a Justin nie mógł się powstrzymać od bycia lekko skołowanym od samego patrzenia na nią.
Kobieta, która była pewna siebie na obcasach, pociągała go.
- Masz niesamowity widok – Hazel powiedziała do niego, odwracając się i dając mu odpowiednią ilość czasu, by podniósł swoje oczy do odpowiedniej wysokości.
Owszem, mam pomyślał.
- Zalety bycia szefem – odpowiedział, a ona uśmiechnęła się, zanim położyła plastikowy pokrowiec na dwa krzesła, które stały naprzeciwko biurka Justina.
Gdy zamknął drzwi, ona podeszła do szklanej ściany i kontynuowała zachwycanie się widokiem.
- Mój apartament ma dokładnie taki sam widok – powiedziała, odwracając chwilowo głowę w jego stron, by zobaczyć go siedzącego w czarnym, obrotowym fotelu.
- Gdzie mieszkasz? - spytał.
- Chcesz mnie stalkować? - odpowiedziała drocząco i uniosła jedną brew, na co Justin się zaśmiał.
- Może, potrzebuje hobby – droczył się z nią dalej, a ona się uśmiechnęła dalej patrząc na budynki, dopóki jej wzrok czegoś nie złapał.
- Czy to... Trent? - spytała, a Justin przytaknął. - Co on do cholery robi? - spytała, robiąc kółka z dłoni i przykładając je do oczu jakby miało jej to pomóc w patrzeniu na budynek, który był równoległy do tego, w którym aktualnie była.
Justin zaśmiał się z niej, gdy próbowała patrzeć przez swoje ręce.
- Czekaj, czy on nas może zobaczyć, bo właśnie sobie uświadomiłam, ze prawdopodobnie wyglądam jak idiotka – powiedziała.
- Nie, szyby są przyciemniane, Hazel – odpowiedział.
- Widziałeś go kiedyś robiącego coś kompletnie obrzydliwego? - Hazel spytała, wciąż patrząc przez szybę, próbując złapać lepszy widok na to, co on robił.
- Widziałem raz jak pieprzył Natalię o ścianę, co było torturą dla moich oczu – Justin powiedział, a Hazel sapnęła zszokowana.
- Naprawdę? Kiedy? - spytała, a Justin pomyślał o tym.
- Jakiś miesiąc temu albo coś takiego – odpowiedział, a Hazel w myślach potrąciła Trenta ciężarówką.
- Skurwiel – powiedziała, a Justin spojrzał na nią zdezorientowany.
- Czekaj, wy byliście tak razem, razem? - spytał, a Hazel przytaknęła, sprawiając, że Justin był przez chwilę cicho, zanim znów przemówił. - Co ty do cholery w nim widziałaś?
- Mogę cię spytać o to samo z Natalią – powiedziała, w końcu siadając, gdy zorientowała się, że nawet mrużenie oczu, nie pomoże jej nic zobaczyć.
- Touché Lopez – odpowiedział, a ona uśmiechnęła się w jego stronę, jej myśli zaczęły wędrować, gdy zaczęła myśleć nad pytaniem, na które potrzebowała odpowiedzi.
- Dlaczego ty i Trent się nienawidzicie? - spytała, zakładając swoją prawa nogę na lewą, gdy na niego spojrzała.
- Po prostu biznesowa rywalizacja – zwyczajnie odpowiedział, a ona przytaknęła cicho. Część jej chciała wierzyć w ten zwykły powód, ale druga część chciała wyciągnąć z niego informacje.
- Ale twój biznes prosperuje w przeciwieństwie do jego, nie łapię nawet dlaczego on próbuje – powiedziała.
- Jak mi miło – powiedział Justin z ręką na sercu komentując komplement dla jego biznesu, sprawiając, że Hazel zachichotała. - I też się z tobą zgadzam, jest atencyjną dziwką jak to gówno co zwisa z jego ramienia – powiedział, odwołując się do Natalii, co sprawiło, że Hazel się odezwała.
- To gówno wcześniej wisiało na twoim ramieniu – droczyła się z nim, na co odpowiedział tym samym tonem.
- Mówi to ktoś, kto wisiał na ramieniu atencyjnej dziwki – odpowiedział, a Hazel nie mogła powstrzymać śmiechu na jego odpowiedź.
- Touché Bieber – naśladowała go, na co on się zaśmiał, a potem zaczęli luźną rozmowę.
20 minut później, gdy zaczynali mówić o Natalii i jej sposobach, usłyszeli pukanie do drzwi, na co Justin wstał i podszedł do nich, by je otworzyć.
- Hej, czy Hazel przyszła oddać ci marynarkę? - Sienna spytała i zanim Justin mógł się odezwać, Hazel odpowiedziała.
- Tak, oddałam – Hazel powiedziała zza Justina, a Sienna nie mogła powstrzymać znaczącego uśmieszku pojawiającego się na jej twarzy.
- Hazel – Sienna powiedziała uśmiechając się do Justina, gdy schyliła się pod jego ramieniem, gdy on próbował zasłonić jej widok Hazel, co oczywiście mu się nie udało. - Co robiliście? - Sienna spytała, gdy Justin zamknął drzwi do jego biura i przeszedł obok kobiet, które zajmowały fotele.
- Plotkowaliśmy – odpowiedziała Hazel, a Sienna wciągnęła powietrze, udając zranioną.
- Beze mnie? - spytała, a Hazel przytaknęła uśmiechając się znacząco.
- Nie mogliśmy plotkować z tobą, jeśli to było o tobie – Hazel jej dokuczyła, a Sienna przewróciła oczami, sprawiając, że Justin lekko się zaśmiał.
Wciągając się w kolejną pełną bluzgania i plotkowania rozmowę o Natalii i Trencie, wkrótce zmienili temat na rewanż, który Hazel chciała uknuć.
- Więc co planujesz? - Sienna spytała, siadając wygodnie w fotelu, na którym siedziała i odwróciła się do Hazel.
- Nie mam pojęcia, on jest dupkiem i zachowywał się tak w stosunku do mnie przez ostatnie 4-5 miesięcy, więc może coś dużego – Hazel wytłumaczyła.
- Tak, im większe tym lepsze – odpowiedziała, nie zdając sobie sprawy z podteksty seksualnego, gdy Jacob wszedł do biura Justina.
- To zdecydowanie to co mówiłaś ostatniej nocy – powiedział z małym uśmieszkiem, a Sienna rzuciła mu piorunujące spojrzenie, sprawiając, że Justin i Hazel się z nich zaśmiali.
- Zignorujcie mojego męża dupka – powiedziała Sienna słodko uśmiechając się do Jacoba, zanim znów spojrzała na Hazel. - Musisz szybko wymyślić plan jak się zrewanżować, zanim oni wymyślą jakąś głupotę – powiedziała, a Hazel przytaknęła, wiedząc, że ma rację.
- Mogłabym sprawić, żeby był zazdrosny – zaproponowała. - Ale to zbyt dziecinne – szybko dodała.
- Mogłabyś udawać, że masz moją honorową listę – powiedział Justin, a Hazel na niego spojrzała. - Kiedy ty zyskasz rewanż w obserwowaniu go, myślącego, że odnosi sukces, jego biznes upadnie, co będzie zwycięstwem dla mnie.
Lista honorowa to spis biznesów, które Justin wprowadził jako swoje własne. Bieber Enterprises było bardzo dobrze znaną firmą i jej rolą było przejmowanie mniejszych firm i robienie z nich większych i lepszych, tym samym zyskując profity dla mniejszego biznesu i biznesu Justina.
- To mogłoby zadziałać, ale jak do cholery sprawię, że on to kupi – Hazel odpowiedziała.
- Kupi to, jeśli sprawisz, że uwierzy, że to prawdziwa honorowa lista? - Justin spytał, a Hazel zamruczała pod nosem.
- Wasza dwójka – Sienna zaczęła, kierując wzrok w stronę Justina i Hazel, zanim kontynuowała. - Mogłaby udawać, że jesteście razem i powinniście to robić przez parę tygodni, żeby było to bardziej wiarygodne i wtedy, w miejscu gdzie byłby Trent, moglibyście mieć wielką kłótnię i Justin by cię zwyzywał albo coś, i następnym razem jakby Hazel go zobaczyła, dałaby mu wtedy listę. Tym sposobem wyszłoby na to, że Hazel dała mu ją, ponieważ chciała się odegrać na Justinie za bycie dupkiem – skończyła.
- Jak do cholery ty wymyślasz te wszystkie szalone pomysły? - Jacob spytał swoją żonę, na co ona wzruszyła niewinnie ramionami, posyłając mu słodki uśmiech, sprawiając, że Justin się uśmiechnął.
- To mogłoby zadziałać – powiedziała Hazel, a Sienna i Justin odwrócili się w jej stronę. - Ale co się stanie, jeśli się zorientuje, że to nie jest prawdziwa lista?
- Gówno na spodzie mojego buta jest mądrzejsze niż on, nie sprawdzi dobrze tej listy – Justin powiedział, a Hazel lekko się zaśmiała z jego słów, w myślach się z nim zgadzając.
- Więc, zrobicie to? - Jacob spytał, a oni oboje odwrócili się w swoją stronę.
- Nie mam nic przeciwko, żeby to zrobić – powiedziała Hazel. - Jeśli to daje mi plan na rewanż i również ci pomaga – zatrzymała się na chwile, patrząc na Justina. - Więc dlaczego nie? - powiedziała do niego z małym wzruszeniem ramion i gdy ona myślała o tym niewinnie, Justin miał całkowicie inny myśli, jakkolwiek nie chciał, żeby wyszło dziwnie, więc przytaknął.
- Zróbmy to.

>3 dni później<

Hazel's POV:

- Możesz mnie po prostu zostawić w spokoju? - spytałam Trenta, który stal po drugiej stronie drzwi od mojego apartamentu z bukietem lilii, żałośnie próbując mnie z powrotem wygrać, po tym całym gównie, które się zdarzyło.
- Nie, więc mnie wpuść – powiedział bez ogródek, a ja spojrzałam na niego przez judasza zmrużonymi oczami.
- Nie wpuszczę cię – odpowiedziałam, na co on westchnął sfrustrowany, zanim spojrzał w judasza i prosto na mnie.
- Księżniczko, przepraszam – powiedział z wydętą wargą, a ja warknęłam.
Będziesz przepraszał za nazwanie mnie księżniczką.
- Odejdź – zażądałam, zanim przekręciłam zamek w drzwiach od środka i odeszłam od drzwi.
Przejechałam ręką przez moje rozpuszczone włosy, zanim wzięłam moje okulary, które wisiały na mojej za dużej koszulce i umieściłam je na moim nosie.
- Tak – powiedziałam do siebie, biorąc głęboki oddech i idąc z powrotem do mojej sypialni i do mojego biurka.
Aktualnie szukałam pracy i rezultaty były naprawdę denerwujące.
Nawet z całym moim doświadczeniem i pracą w Eagle Inc, wciąż nie mogłam się załapać na rozmowę o pracę, co mnie stresowało.
Założę się, że to sprawka Trenta.
Nie byłam typem osoby, która siedzi w domu i nic nie robi, musiałam być na nogach i coś robić.
I w tej chwili, z tym jak szło szukanie pracy, musiałam gdzieś pójść.
Gdziekolwiek.
Zakładając parę obcisłych jeansów i conversy, wcisnęłam moją przydużą koszulkę w spodnie, zanim wzięłam moją skórzaną kurtkę z krzesła i zabrałam mój telefon.
Przeczesałam moje włosy patrząc w lustro, nawet jeśli i tak chciałam założyć moją beanie, zanim przejechałam maskarą po moich rzęsach, spryskałam moją szyję i włosy perfumami i owinęłam szalik wokół mojej szyi.
Włożyłam ręce do rękawów mojej kurtki i wzięłam moją torbę z łózka, wrzucając wszystkie potrzebne rzeczy do środka.
Telefon, ładowarka, gumy, klucze, perfumy, słuchawki i pieniądze.
- Pa kochanie – powiedziałam do Blue, klękając i całując go w głowę, na co zapiszczał a ja wydęłam wargę. - Niedługo wrócę, obiecuje – powiedziałam, a on zaszczekał, co wywołało uśmiech na mojej twarzy.
Potargałam futerko za jego uchem, zanim wstałam i zarzuciłam torbę na ramię. Podeszłam do drzwi i je od kluczyłam, zanim je otworzyłam i zobaczyłam bukiet kwiatów, które Trent mi kupił, w strzępkach na podłodze.
Westchnęłam zirytowana, zanim zamknęłam za mną drzwi i ruszyłam korytarzem w stronę wind. Nacisnęłam strzałkę w dół, która zaświeciła na zielono i po paru sekundach srebrne drzwi się otworzyły.
Weszłam do środka i nacisnęłam przycisk do lobby, zanim oparłam się o ścianę, gdy drzwi się zamknęły.
Gdy winda zaczęła zjeżdżać, moje myśli powędrowały do tego, co stało się trzy dni temu.
Zastanawiam się, czy to w ogóle wypali.
Mam na myśli to, że Trent może się domyślić i jeśli to zrobi, ja i Justin jesteśmy skończeni.
Mówiąc o Justinie...
Jeśli mamy udawać parę, czy to znaczy, że mamy się całować?
Wiem, że to głupie pytanie, ale tak szczerze to go nawet nie znam i zawarłam z nim coś na kształt umowy, co prawdopodobnie będzie miało nacisk na publiczne okazywanie uczuć.
Co do cholery czasami jest ze mną nie tak?
Może porozmawiam ze Sienna, ona prawdopodobnie wypełni mnie szczegółami o Justinie.
Głośny dźwięk windy sprowadzi mnie na ziemie i wypuściłam oddech, zanim wyszłam do holu.
Przeszłam przez niego, uśmiechając się do ludzi, którzy wchodzili, zanim popchnęłam drzwi, żeby je otworzyć.
Zimny, ostry nowojorski wiatr uderzył mnie prosto w twarz, a ja zadrżałam, poprawiając szalik wokół mojej szyi.
Wyciągnęłam telefon z mojej torebki i jak na zawołanie, imię Justina pojawiło się na ekranie.
Przejechałam palcem po ekranie, by zaakceptować rozmowę i przyłożyłam telefon do mojego ucha.
- Hazel? - spytał, a ja cicho przytaknęłam.
- Cześć – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że powinnam nałożyć na siebie więcej ubrań, ale nie byłam w nastroju, żeby wrócić na górę i to zrobić, więc zaczęłam iść.
Nie wiedziałam dokąd zmierzam, ani gdzie idę, więc moim planem było po prostu pójście za ciosem.
- Co robisz dziś wieczorem? - spytał mnie prostolinijnie, a mój umysł stał się pusty przez to pytanie. - Hazel...? - kontynuował, a ja mrugnęłam parę razy, zanim odpowiedziałam.
- Uh... prawdopodobnie nic... czemu pytasz? - spytałam ciekawa, gdy skupiłam się na jego głosie, ignorując hałasy dochodzące z nowojorskiej ulicy.
- Chciałem cię spytać, czy nie chciałabyś pójść na kolację – spytał mnie cicho, na co ja wydalam uuhh, co sprawiło, że znów przemówił. - To znaczy, jeśli mamy zachowywać się jak para, żeby nabrać Trenta, musimy mieć jakieś podstawy – mówił, jego pewność siebie wzrastała z każdym słowem. - Musimy się poznać i myślę, że kolacja to idealny wybór – zaproponował, a ja przygryzłam moją wargę, myśląc o tym.
Cóż, myślałam o tym, że w ogóle go nie znam.


Hmm, powinnam?


Ugh, pieprzyć to.

- Pewnie – odpowiedziałam, dając mu prostolinijną odpowiedź, tak jak jego pytanie.
- Okej, jeśli wyślesz mi swój adres to przyjadę i cię odbiorę – powiedział, a ja uśmiechnęłam się na jego postawę gentlemana.
- Wyślę ci go za moment – odpowiedziałam.
- Przyjadę po ciebie około siódmej – powiedział.
- Do zobaczenia – odpowiedziałam, na co on powiedział pa, zanim się rozłączyłam.

Kolacja z Panem Chodzący Seks.

Nie mam nic przeciwko.

---------------
Ta dam. Teraz w końcu zaczną się ciekawsze rozdziały, lmao. Wiem, że długo nie dodawałam notki, ale zrozumcie, że czerwiec to miesiąc pełen zaliczeń, a szkoła jest dla mnie ważniejsza niż jakieś tłumaczenie, to po pierwsze. Po drugie mialam mega problemy z komputerem, jakiś wirus czy chuj wie co. Po trzecie jak mi znajomi proponują wyjście, to wybiorę wyjście ze znajomymi, to chyba normalne, tak. Poza tym, nie traktujcie ff jakby to było wasze życie? Like, wyjdźcie na dwór, wyjdźcie ze znajomymi, to tylko głupie opowiadanie, jak będzie rozdział to będzie, po co te nerwy? Ja czytam mase fanficów, ale nigdy, kurwa nigdy nie zwyzywałam autorki (w moim przypadku tutaj tłumaczki), ze nie dodaje rozdziału i jest kurwa pojebana, bo rozdział miał być, a nie ma ola boga, koniec świata? WTF. W niektórych ficach czekałam na rodziały po poł roku i nigdy nie poganialam autorki, like, trochę szacunku i zrozumienia dla drugiego człowieka?
I teraz skoro jesteście tacy super i pierwsi do wyzywania mnie na asku, to teraz będziecie super i pierwsi do komentowania, skoro wam tak zależy, to mozecie spędzić pare MINUT na skomentowaniu rozdziału, który ja tłumaczę parę GODZIN.
Minimalna ilośc komentarzy, żebym dodala nowy rozdzial to 10, nie będe taka okrutna.
Komentarze obrażające mnie - będą usuwane.
Komentarze reklamujące swój blog - bedą usuwane (OD TEGO JEST ZAKŁADKA SPAM!)
Komentarze typu "czekam na next/nn" bądź "fajne", ekhem...
Ja tłumacze rozdziały, które na razie mają po ponad 3 tysiące slów, a wkrótce bedą mialy po ponad 8 tysięcy, więc wy możecie wyrazić opinię o RODZIALE, NIE O MNIE w większej ilości słów niż 1-3.
No to na tyle.
(Just saying, kolejny rozdzial już w połowie przetlumaczony, więc się postarajcie jak chcecie (: )

13 komentarzy:

  1. Wczoraj odkryłam to tłumaczenie, nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału �� Uwielbiam Hazel i Justina, nie mogę się doczekać aż pierwszy raz Trent zobaczy ich razem... Nie przejmuj się tymi szmatami z aska

    OdpowiedzUsuń
  2. to chyba bedzie moje ulubione ff! super tlumaczysz

    OdpowiedzUsuń
  3. Jak się cieszę, że w końcu dodałaś :) Naprawdę cię rozumiem. Każdy normalny człowiek postąpił by tak jak ty. Przecież to tlumaczwnie chyba ma ci umilić czas, a nie stać się uciążliwym obowiązkiem.
    Po tych rozdziałach będzie więcej akcji i tego już nie mogę się doczekać. Ciekawe będzie jak dalej potoczy się ta relacja i jak poważna stanie się w swoim czasie i czy w ogóle taka będzie. Uwielbiam ich charakter, który pozwala na bezpośrednie rozmowy.
    Do kolejnego x

    OdpowiedzUsuń
  4. Jej super ze dodalas! Xd czekam z nie cierpliwoscia na nastepny.

    OdpowiedzUsuń
  5. No i teraz wszystko zaczyna się rozkrecac. ^^ oni we dwoje taak lecą na siebie i tego nie widzą. No ludzie! Przecież to grzech jest. Ale w sumie fajnie że mają tą umowę - niech Trent zgnije w piekle. Buziaki i do nastepnego :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Wspaniały! Mam nadzieję, że wypali im ten plan. Czekam z niecierpliwością na kolejny :)

    OdpowiedzUsuń
  7. Najlepsze ff bez wątpliwości! Napisane w bardzo fajnym stylu :) czekam na następny

    OdpowiedzUsuń
  8. uwielbiam to ff! jest świetne i pisane (tłumaczone) tak że bardzo lekko się czyta i podoba mi się :) na pewno będe czytać na bieżąco!

    OdpowiedzUsuń
  9. swietnie tlumaczysz ♥ nie przemuj sie krytyka innych ;)

    OdpowiedzUsuń
  10. Dopiero teraz się zorientowałam że dodałaś rozdział! Jak zwykle super, uwielbiam Hazel i Justina, obydwoje do siebie mega pasują ��I nnie przejmuj się tymi hejtami, chociaż pewnie się nie przejmujesz ��

    OdpowiedzUsuń
  11. kurwa, czekam na ich pierwszy pocałunek XD i czuję, że Trent, aka idiota, nawet się nie zorientuje, że oni coś knują przeciwko niemu :D

    OdpowiedzUsuń
  12. 41 year-old Statistician IV Taddeusz Ramelet, hailing from Thorold enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Flying disc. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 250 GT LWB Berlinetta Tour de France. ich strona

    OdpowiedzUsuń