NOTKA POD ROZDZIAŁEM.
,,Gówno na spodzie
mojego buta jest mądrzejsze niż on”
3rd Person POV:
- Hej Sienna, jestem w recepcji – powiedziała Hazel do telefonu,
który trzymała w swojej lewej wymanicureowanej ręce, druga
trzymała wieszak, na którym było zawieszone plastikowe okrycie,
które osłaniało świeżo wyczyszczoną marynarkę Justina.
- Cholera, całkowicie zapomniałam – spanikowana Sienna
przejechała ręką przez swoje falowane włosy, gdy trzymała
telefon pomiędzy ramieniem a uchem. - Um, mogłabyś wejść na górą
i sama dać ją Justinowi, bo ja zaraz idę na spotkanie? - Sienna
spytała, a Hazel przemyślała to zanim powoli zgodziła się w
swojej głowie.
- Uh, tak sądzę, jak mam wejść tam gdzie jesteście? -
Hazel spytała, a Sienna spojrzała ze swojego biurka na jej męża,
który stukał w swój zegarek, by zmotywować ją do tego, by się
pospieszyła.
- Po prostu powiedz Trish, że przyszłaś do Justina, zaraz jej
powiem, że nas znasz i wtedy wpuści się na górę, ona jest
recepcjonistką – wytłumaczyła Sienna, a Hazel wymamrotała
małe okej zanim się rozłączyła.
Czekając parę sekund, podeszła do Trish, która spojrzała w górę,
gdy cień pokrył jej biurko.
- Hazel, tak? - spytała uśmiechając się, a Hazel przytaknęła
odwzajemniając gest. - Okej, musisz pójść tym korytarzem i gdy
dojdziesz do win, wejdź w tą na końcu po prawej. Ta jedna
jedzie od razu na piętro Pana Biebera – powiedziała z uśmiechem,
a Hazel powtórzyła jej instrukcje w głowie, zanim przytaknęła.
- Dziękuję – powiedziała, a Trish uśmiechnęła się do niej
ciepło. Hazel przerzuciła plastikowe opakowanie z marynarka Justina
przez ramię, zanim poszła korytarzem tak jak ją instruowano.
- Ostatnia po prawej – wymamrotała do siebie, zanim dalej szla
marmurowym korytarzem do samego końca i właśnie wtedy zorientowała
się jak bardzo Bieber Enterprises i Eagle Inc się różniły.
U Trenta, wszystkie wizyty były opóźnione i na dodatek musiałeś
się użerać z niegrzeczną i niecierpliwą obsługą. Jakkolwiek
Bieber Enterprises wyglądało jakby było z całkiem innego świata.
Każda osoba, którą tu mijała uśmiechała się do niej, a
atmosfera w budynku dawała jej uczucie, że każdy klient
rzeczywiście był przyjmowany o określonej godzinie.
Uśmiechając się do siebie, nacisnęła guzik obok windy, widząc
małą strzałkę świecącą na zielono. Po paru sekundach srebrne
drzwi się otworzyły i weszła do środka, rozglądając się po
małej przestrzeni w poszukiwaniu guzików, ale żadnego nie
znalazła. Drzwi się zamknęły, a Hazel spanikowała na chwilę,
ale potem zorientowała się, że Trish jej powiedziała, że ta
winda jedzie prosto na piętro Justina, więc prawdopodobnie dlatego,
nie ma tutaj żadnych guzików.
Opierając się o ścianę windy cierpliwie czekała, aż usłyszy
dzwonek, sygnalizujący dotarcie na piętro. Ludzie pracujący na tym
piętrze również usłyszeli ten dźwięk i odwrócili się do
niego, a oczy Hazel przeskanowały całe miejsce, by pozbyć się
niezręczności, która powoli się budowała z ludźmi patrzącymi
się na nią.
- Czy ktoś wie, gdzie jest biuro Just- Pana Biebera? -
powiedziała, powstrzymując się od powiedzenia Justin, ponieważ
wszyscy go tutaj prawdopodobnie znali lepiej jako Pana Biebera.
- Musisz pójść tędy do samego końca kochanie – powiedziała
jakaś kobieta, która miała koło pięćdziesiątki z ciepłym
uśmiechem posłanym w stronę Hazel, by pozbyć się zakłopotania,
które powoli ją pochłaniało.
Cicho jej podziękowała zanim przeszła obok 15 par oczu
obserwujących ją, kobiety rzucały jej piorunujące spojrzenia
pełne zazdrości, a mężczyźni wpijali się w jej widok w
aprobujący sposób. Czując się trochę niekomfortowo z powodu ich
czynów, przyspieszyła lekko idąc korytarzem.
Teraz idąc w równym tempie, gdy uciekła od obserwujących ją
oczy, rozglądała się po drzwiach i czytając w głowie imiona i
zawód ludzi na nich wypisanych.
Pani S Banks – Szefowa Marketingu
Pan Jake Banks – Szef Sztabu Operacyjnego
Uśmiechając się do siebie na tytuły jakie mieli nadane Sienna i
Jacob, Hazel przeszła jeszcze obok dwóch par drzwi, pierwsze po
lewej miały napisane Pan J Croft – Szef Administracyjny na
plakietce na drzwiach, a na drzwiach naprzeciwko Pani B Heart –
Szefowa ds Finansowych.
Przechodząc obok tych drzwi, obcasy Hazel stukały o marmurową
podłogę, która wyglądała na trend w budynku Bieber Enterprises.
Uszy Justina podniosły się, gdy usłyszał dźwięk dochodzący zza
drzwi, a jego oczy podniosły się z biurka i usadowiły się na
drzwiach, jakby na coś czekał.
W końcu dochodząc do drzwi całkowicie pośrodku końcowej ściany,
na srebrnej plakietce wyryte było Pan J Bieber – Dyrektor
Generalny.
Podnosząc swoją wolną rękę do góry, zapukała trzy razy w drzwi
czekając na odpowiedź. Justin wstał, ponieważ miał
dźwiękoszczelne biuro i nikt na zewnątrz nie miał możliwości by
go usłyszeć.
Poprawiając swój krawat otworzył drzwi, oczekując kogoś ze
swoich pracowników, który przyszedł by mu coś powiedzieć, ale
zamiast tego, spotkał się z twarzą Hazel.
- Hazel? - Justin spytał, a ona się do niego uśmiechnęła.
- Mam twoją marynarkę – powiedziała, podnosząc plastikowe
opakowanie, a Justin nie mógł się powstrzymać by się do niej
uśmiechnąć.
Zgaduję, że i tak się znowu spotkają.
Przytrzymał dla niej drzwi i odsunął się na bok, jako znak, by
weszła do środka.
- Dziękuję – odpowiedziała cicho, zanim weszła do środka jego
ogromnego biura.
Jej oczy przeleciały po jego miejscu pracy. Na całej prawej ścianie
było parę półek, prawdopodobnie jakieś 5 albo 6 kolumn równo
wypełnionych książkami i dokumentami.
Na tylnej ścianie, które była pierwszą ścianą jaką mógłbyś
zobaczyć, był nieskazitelny odcień białego. Jedyne co się od
niego oddzielało był czarno-biały obraz Mostu Nowojorskiego, który
nadawał klasy temu miejscu.
Odwracając oczy do swojej lewej strony, zobaczyła ścianę, która
była cała zrobiona ze szkła i dawała niesamowity widok na
biznesową stronę Nowego Jorku, wieżowce były jedną z wielu
rzeczy adorujących ten fantastyczny widok.
Ale gdy Hazel podziwiała widok Nowego Jorku, Justin podziwiał jej
widok.
Jego oczy przeskanowały ją z uznaniem po jej nogach, zanim znów
ulokowały się na jej tyłku. Jej obcisłe jeansy były dopasowane
do jej czerwonych obcasów, a Justin nie mógł się powstrzymać od
bycia lekko skołowanym od samego patrzenia na nią.
Kobieta, która była pewna siebie na obcasach, pociągała go.
- Masz niesamowity widok – Hazel powiedziała do niego, odwracając
się i dając mu odpowiednią ilość czasu, by podniósł swoje oczy
do odpowiedniej wysokości.
Owszem, mam pomyślał.
- Zalety bycia szefem – odpowiedział, a ona uśmiechnęła się,
zanim położyła plastikowy pokrowiec na dwa krzesła, które stały
naprzeciwko biurka Justina.
Gdy zamknął drzwi, ona podeszła do szklanej ściany i kontynuowała
zachwycanie się widokiem.
- Mój apartament ma dokładnie taki sam widok – powiedziała,
odwracając chwilowo głowę w jego stron, by zobaczyć go siedzącego
w czarnym, obrotowym fotelu.
- Gdzie mieszkasz? - spytał.
- Chcesz mnie stalkować? - odpowiedziała drocząco i uniosła jedną
brew, na co Justin się zaśmiał.
- Może, potrzebuje hobby – droczył się z nią dalej, a
ona się uśmiechnęła dalej patrząc na budynki, dopóki jej wzrok
czegoś nie złapał.
- Czy to... Trent? - spytała, a Justin przytaknął. - Co on
do cholery robi? - spytała, robiąc kółka z dłoni i przykładając
je do oczu jakby miało jej to pomóc w patrzeniu na budynek, który
był równoległy do tego, w którym aktualnie była.
Justin zaśmiał się z niej, gdy próbowała patrzeć przez swoje
ręce.
- Czekaj, czy on nas może zobaczyć, bo właśnie sobie
uświadomiłam, ze prawdopodobnie wyglądam jak idiotka –
powiedziała.
- Nie, szyby są przyciemniane, Hazel – odpowiedział.
- Widziałeś go kiedyś robiącego coś kompletnie obrzydliwego? -
Hazel spytała, wciąż patrząc przez szybę, próbując złapać
lepszy widok na to, co on robił.
- Widziałem raz jak pieprzył Natalię o ścianę, co było torturą
dla moich oczu – Justin powiedział, a Hazel sapnęła zszokowana.
- Naprawdę? Kiedy? - spytała, a Justin pomyślał o tym.
- Jakiś miesiąc temu albo coś takiego – odpowiedział, a Hazel w
myślach potrąciła Trenta ciężarówką.
- Skurwiel – powiedziała, a Justin spojrzał na nią
zdezorientowany.
- Czekaj, wy byliście tak razem, razem? - spytał, a Hazel
przytaknęła, sprawiając, że Justin był przez chwilę cicho,
zanim znów przemówił. - Co ty do cholery w nim widziałaś?
- Mogę cię spytać o to samo z Natalią – powiedziała, w końcu
siadając, gdy zorientowała się, że nawet mrużenie oczu, nie
pomoże jej nic zobaczyć.
- Touché Lopez –
odpowiedział, a ona uśmiechnęła się w jego stronę, jej myśli
zaczęły wędrować, gdy zaczęła myśleć nad pytaniem, na które
potrzebowała odpowiedzi.
- Dlaczego ty i Trent się nienawidzicie? - spytała, zakładając
swoją prawa nogę na lewą, gdy na niego spojrzała.
- Po prostu biznesowa rywalizacja – zwyczajnie odpowiedział, a ona
przytaknęła cicho. Część jej chciała wierzyć w ten zwykły
powód, ale druga część chciała wyciągnąć z niego informacje.
- Ale twój biznes prosperuje w przeciwieństwie do jego, nie łapię
nawet dlaczego on próbuje – powiedziała.
- Jak mi miło – powiedział Justin z ręką na sercu komentując
komplement dla jego biznesu, sprawiając, że Hazel zachichotała. -
I też się z tobą zgadzam, jest atencyjną dziwką jak to gówno co
zwisa z jego ramienia – powiedział, odwołując się do Natalii,
co sprawiło, że Hazel się odezwała.
- To gówno wcześniej wisiało na twoim ramieniu – droczyła się
z nim, na co odpowiedział tym samym tonem.
- Mówi to ktoś, kto wisiał na ramieniu atencyjnej dziwki –
odpowiedział, a Hazel nie mogła powstrzymać śmiechu na jego
odpowiedź.
- Touché
Bieber – naśladowała
go, na co on się zaśmiał, a potem zaczęli luźną rozmowę.
20 minut później, gdy zaczynali mówić o Natalii i jej sposobach,
usłyszeli pukanie do drzwi, na co Justin wstał i podszedł do nich,
by je otworzyć.
- Hej, czy Hazel przyszła oddać ci marynarkę? - Sienna spytała i
zanim Justin mógł się odezwać, Hazel odpowiedziała.
- Tak, oddałam – Hazel powiedziała zza Justina, a Sienna nie
mogła powstrzymać znaczącego uśmieszku pojawiającego się na jej
twarzy.
- Hazel – Sienna powiedziała uśmiechając się do Justina, gdy
schyliła się pod jego ramieniem, gdy on próbował zasłonić jej
widok Hazel, co oczywiście mu się nie udało. - Co robiliście? -
Sienna spytała, gdy Justin zamknął drzwi do jego biura i przeszedł
obok kobiet, które zajmowały fotele.
- Plotkowaliśmy – odpowiedziała Hazel, a Sienna wciągnęła
powietrze, udając zranioną.
- Beze mnie? - spytała, a Hazel przytaknęła uśmiechając się
znacząco.
- Nie mogliśmy plotkować z tobą, jeśli to było o tobie
– Hazel jej dokuczyła, a Sienna przewróciła oczami, sprawiając,
że Justin lekko się zaśmiał.
Wciągając się w kolejną pełną bluzgania i plotkowania rozmowę
o Natalii i Trencie, wkrótce zmienili temat na rewanż, który
Hazel chciała uknuć.
- Więc co planujesz? - Sienna spytała, siadając wygodnie w fotelu,
na którym siedziała i odwróciła się do Hazel.
- Nie mam pojęcia, on jest dupkiem i zachowywał się tak w stosunku
do mnie przez ostatnie 4-5 miesięcy, więc może coś dużego –
Hazel wytłumaczyła.
- Tak, im większe tym lepsze – odpowiedziała, nie zdając sobie
sprawy z podteksty seksualnego, gdy Jacob wszedł do biura Justina.
- To zdecydowanie to co mówiłaś ostatniej nocy – powiedział z
małym uśmieszkiem, a Sienna rzuciła mu piorunujące spojrzenie,
sprawiając, że Justin i Hazel się z nich zaśmiali.
- Zignorujcie mojego męża dupka – powiedziała Sienna słodko
uśmiechając się do Jacoba, zanim znów spojrzała na Hazel. -
Musisz szybko wymyślić plan jak się zrewanżować, zanim oni
wymyślą jakąś głupotę – powiedziała, a Hazel przytaknęła,
wiedząc, że ma rację.
- Mogłabym sprawić, żeby był zazdrosny – zaproponowała. - Ale
to zbyt dziecinne – szybko dodała.
- Mogłabyś udawać, że masz moją honorową listę – powiedział
Justin, a Hazel na niego spojrzała. - Kiedy ty zyskasz rewanż w
obserwowaniu go, myślącego, że odnosi sukces, jego biznes upadnie,
co będzie zwycięstwem dla mnie.
Lista honorowa to spis biznesów, które Justin wprowadził jako
swoje własne. Bieber Enterprises było bardzo dobrze znaną firmą i
jej rolą było przejmowanie mniejszych firm i robienie z nich
większych i lepszych, tym samym zyskując profity dla mniejszego
biznesu i biznesu Justina.
- To mogłoby zadziałać, ale jak do cholery sprawię, że on to
kupi – Hazel odpowiedziała.
- Kupi to, jeśli sprawisz, że uwierzy, że to prawdziwa
honorowa lista? - Justin spytał, a Hazel zamruczała pod nosem.
- Wasza dwójka – Sienna zaczęła, kierując wzrok w stronę
Justina i Hazel, zanim kontynuowała. - Mogłaby udawać, że
jesteście razem i powinniście to robić przez parę tygodni,
żeby było to bardziej wiarygodne i wtedy, w miejscu gdzie byłby
Trent, moglibyście mieć wielką kłótnię i Justin by cię
zwyzywał albo coś, i następnym razem jakby Hazel go zobaczyła,
dałaby mu wtedy listę. Tym sposobem wyszłoby na to, że Hazel dała
mu ją, ponieważ chciała się odegrać na Justinie za bycie dupkiem
– skończyła.
- Jak do cholery ty wymyślasz te wszystkie szalone pomysły? - Jacob
spytał swoją żonę, na co ona wzruszyła niewinnie ramionami,
posyłając mu słodki uśmiech, sprawiając, że Justin się
uśmiechnął.
- To mogłoby zadziałać – powiedziała Hazel, a Sienna i Justin
odwrócili się w jej stronę. - Ale co się stanie, jeśli się
zorientuje, że to nie jest prawdziwa lista?
- Gówno na spodzie mojego buta jest mądrzejsze niż on, nie
sprawdzi dobrze tej listy – Justin powiedział, a Hazel lekko
się zaśmiała z jego słów, w myślach się z nim zgadzając.
- Więc, zrobicie to? - Jacob spytał, a oni oboje odwrócili się w
swoją stronę.
- Nie mam nic przeciwko, żeby to zrobić – powiedziała Hazel. -
Jeśli to daje mi plan na rewanż i również ci pomaga –
zatrzymała się na chwile, patrząc na Justina. - Więc dlaczego
nie? - powiedziała do niego z małym wzruszeniem ramion i gdy ona
myślała o tym niewinnie, Justin miał całkowicie inny myśli,
jakkolwiek nie chciał, żeby wyszło dziwnie, więc przytaknął.
- Zróbmy to.
>3 dni później<
Hazel's POV:
- Możesz mnie po prostu zostawić w spokoju? - spytałam Trenta,
który stal po drugiej stronie drzwi od mojego apartamentu z bukietem
lilii, żałośnie próbując mnie z powrotem wygrać, po tym całym
gównie, które się zdarzyło.
- Nie, więc mnie wpuść – powiedział bez ogródek, a ja
spojrzałam na niego przez judasza zmrużonymi oczami.
- Nie wpuszczę cię – odpowiedziałam, na co on westchnął
sfrustrowany, zanim spojrzał w judasza i prosto na mnie.
- Księżniczko, przepraszam – powiedział z wydętą wargą, a ja
warknęłam.
Będziesz przepraszał za nazwanie mnie księżniczką.
- Odejdź – zażądałam, zanim przekręciłam zamek w drzwiach od
środka i odeszłam od drzwi.
Przejechałam ręką przez moje rozpuszczone włosy, zanim wzięłam
moje okulary, które wisiały na mojej za dużej koszulce i
umieściłam je na moim nosie.
- Tak – powiedziałam do siebie, biorąc głęboki oddech i idąc z
powrotem do mojej sypialni i do mojego biurka.
Aktualnie szukałam pracy i rezultaty były naprawdę denerwujące.
Nawet z całym moim doświadczeniem i pracą w Eagle Inc, wciąż nie
mogłam się załapać na rozmowę o pracę, co mnie stresowało.
Założę się, że to sprawka Trenta.
Nie byłam typem osoby, która siedzi w domu i nic nie robi, musiałam
być na nogach i coś robić.
I w tej chwili, z tym jak szło szukanie pracy, musiałam gdzieś
pójść.
Gdziekolwiek.
Zakładając parę obcisłych jeansów i conversy, wcisnęłam moją
przydużą koszulkę w spodnie, zanim wzięłam moją skórzaną
kurtkę z krzesła i zabrałam mój telefon.
Przeczesałam moje włosy patrząc w lustro, nawet jeśli i tak
chciałam założyć moją beanie, zanim przejechałam maskarą po
moich rzęsach, spryskałam moją szyję i włosy perfumami i
owinęłam szalik wokół mojej szyi.
Włożyłam ręce do rękawów mojej kurtki i wzięłam moją torbę
z łózka, wrzucając wszystkie potrzebne rzeczy do środka.
Telefon, ładowarka, gumy, klucze, perfumy, słuchawki i
pieniądze.
- Pa kochanie – powiedziałam do Blue, klękając i całując go w
głowę, na co zapiszczał a ja wydęłam wargę. - Niedługo wrócę,
obiecuje – powiedziałam, a on zaszczekał, co wywołało uśmiech
na mojej twarzy.
Potargałam futerko za jego uchem, zanim wstałam i zarzuciłam torbę
na ramię. Podeszłam do drzwi i je od kluczyłam, zanim je
otworzyłam i zobaczyłam bukiet kwiatów, które Trent mi kupił, w
strzępkach na podłodze.
Westchnęłam zirytowana, zanim zamknęłam za mną drzwi i ruszyłam
korytarzem w stronę wind. Nacisnęłam strzałkę w dół, która
zaświeciła na zielono i po paru sekundach srebrne drzwi się
otworzyły.
Weszłam do środka i nacisnęłam przycisk do lobby, zanim oparłam
się o ścianę, gdy drzwi się zamknęły.
Gdy winda zaczęła zjeżdżać, moje myśli powędrowały do tego,
co stało się trzy dni temu.
Zastanawiam się, czy to w ogóle wypali.
Mam na myśli to, że Trent może się domyślić i jeśli to zrobi,
ja i Justin jesteśmy skończeni.
Mówiąc o Justinie...
Jeśli mamy udawać parę, czy to znaczy, że mamy się całować?
Wiem, że to głupie pytanie, ale tak szczerze to go nawet nie
znam i zawarłam z nim coś na kształt umowy, co prawdopodobnie
będzie miało nacisk na publiczne okazywanie uczuć.
Co do cholery czasami jest ze mną nie tak?
Może porozmawiam ze Sienna, ona prawdopodobnie wypełni mnie
szczegółami o Justinie.
Głośny dźwięk windy sprowadzi mnie na ziemie i wypuściłam
oddech, zanim wyszłam do holu.
Przeszłam przez niego, uśmiechając się do ludzi, którzy
wchodzili, zanim popchnęłam drzwi, żeby je otworzyć.
Zimny, ostry nowojorski wiatr uderzył mnie prosto w twarz, a ja
zadrżałam, poprawiając szalik wokół mojej szyi.
Wyciągnęłam telefon z mojej torebki i jak na zawołanie, imię
Justina pojawiło się na ekranie.
Przejechałam palcem po ekranie, by zaakceptować rozmowę i
przyłożyłam telefon do mojego ucha.
- Hazel? - spytał, a ja cicho przytaknęłam.
- Cześć – powiedziałam, zdając sobie sprawę, że powinnam
nałożyć na siebie więcej ubrań, ale nie byłam w nastroju, żeby
wrócić na górę i to zrobić, więc zaczęłam iść.
Nie wiedziałam dokąd zmierzam, ani gdzie idę, więc moim planem
było po prostu pójście za ciosem.
- Co robisz dziś wieczorem? - spytał mnie prostolinijnie, a mój
umysł stał się pusty przez to pytanie. - Hazel...? - kontynuował,
a ja mrugnęłam parę razy, zanim odpowiedziałam.
- Uh... prawdopodobnie nic... czemu pytasz? - spytałam
ciekawa, gdy skupiłam się na jego głosie, ignorując hałasy
dochodzące z nowojorskiej ulicy.
- Chciałem cię spytać, czy nie chciałabyś pójść na kolację –
spytał mnie cicho, na co ja wydalam uuhh, co sprawiło, że
znów przemówił. - To znaczy, jeśli mamy zachowywać się jak
para, żeby nabrać Trenta, musimy mieć jakieś podstawy – mówił,
jego pewność siebie wzrastała z każdym słowem. - Musimy się
poznać i myślę, że kolacja to idealny wybór – zaproponował, a
ja przygryzłam moją wargę, myśląc o tym.
Cóż, myślałam o tym, że w ogóle go nie znam.
…
Hmm, powinnam?
…
Ugh, pieprzyć to.
- Pewnie – odpowiedziałam, dając mu prostolinijną odpowiedź,
tak jak jego pytanie.
- Okej, jeśli wyślesz mi swój adres to przyjadę i cię odbiorę –
powiedział, a ja uśmiechnęłam się na jego postawę gentlemana.
- Wyślę ci go za moment – odpowiedziałam.
- Przyjadę po ciebie około siódmej – powiedział.
- Do zobaczenia – odpowiedziałam, na co on powiedział pa,
zanim się rozłączyłam.
Kolacja z Panem Chodzący Seks.
Nie mam nic przeciwko.
---------------
Ta dam. Teraz w końcu zaczną się ciekawsze rozdziały, lmao. Wiem, że długo nie dodawałam notki, ale zrozumcie, że czerwiec to miesiąc pełen zaliczeń, a szkoła jest dla mnie ważniejsza niż jakieś tłumaczenie, to po pierwsze. Po drugie mialam mega problemy z komputerem, jakiś wirus czy chuj wie co. Po trzecie jak mi znajomi proponują wyjście, to wybiorę wyjście ze znajomymi, to chyba normalne, tak. Poza tym, nie traktujcie ff jakby to było wasze życie? Like, wyjdźcie na dwór, wyjdźcie ze znajomymi, to tylko głupie opowiadanie, jak będzie rozdział to będzie, po co te nerwy? Ja czytam mase fanficów, ale nigdy, kurwa nigdy nie zwyzywałam autorki (w moim przypadku tutaj tłumaczki), ze nie dodaje rozdziału i jest kurwa pojebana, bo rozdział miał być, a nie ma ola boga, koniec świata? WTF. W niektórych ficach czekałam na rodziały po poł roku i nigdy nie poganialam autorki, like, trochę szacunku i zrozumienia dla drugiego człowieka?
I teraz skoro jesteście tacy super i pierwsi do wyzywania mnie na asku, to teraz będziecie super i pierwsi do komentowania, skoro wam tak zależy, to mozecie spędzić pare MINUT na skomentowaniu rozdziału, który ja tłumaczę parę GODZIN.
Minimalna ilośc komentarzy, żebym dodala nowy rozdzial to 10, nie będe taka okrutna.
Komentarze obrażające mnie - będą usuwane.
Komentarze reklamujące swój blog - bedą usuwane (OD TEGO JEST ZAKŁADKA SPAM!)
Komentarze typu "czekam na next/nn" bądź "fajne", ekhem...
Ja tłumacze rozdziały, które na razie mają po ponad 3 tysiące slów, a wkrótce bedą mialy po ponad 8 tysięcy, więc wy możecie wyrazić opinię o RODZIALE, NIE O MNIE w większej ilości słów niż 1-3.
No to na tyle.
(Just saying, kolejny rozdzial już w połowie przetlumaczony, więc się postarajcie jak chcecie (: )
Wczoraj odkryłam to tłumaczenie, nie mogłam się doczekać kolejnego rozdziału �� Uwielbiam Hazel i Justina, nie mogę się doczekać aż pierwszy raz Trent zobaczy ich razem... Nie przejmuj się tymi szmatami z aska
OdpowiedzUsuńto chyba bedzie moje ulubione ff! super tlumaczysz
OdpowiedzUsuńJak się cieszę, że w końcu dodałaś :) Naprawdę cię rozumiem. Każdy normalny człowiek postąpił by tak jak ty. Przecież to tlumaczwnie chyba ma ci umilić czas, a nie stać się uciążliwym obowiązkiem.
OdpowiedzUsuńPo tych rozdziałach będzie więcej akcji i tego już nie mogę się doczekać. Ciekawe będzie jak dalej potoczy się ta relacja i jak poważna stanie się w swoim czasie i czy w ogóle taka będzie. Uwielbiam ich charakter, który pozwala na bezpośrednie rozmowy.
Do kolejnego x
Jej super ze dodalas! Xd czekam z nie cierpliwoscia na nastepny.
OdpowiedzUsuńNo i teraz wszystko zaczyna się rozkrecac. ^^ oni we dwoje taak lecą na siebie i tego nie widzą. No ludzie! Przecież to grzech jest. Ale w sumie fajnie że mają tą umowę - niech Trent zgnije w piekle. Buziaki i do nastepnego :)
OdpowiedzUsuńWspaniały! Mam nadzieję, że wypali im ten plan. Czekam z niecierpliwością na kolejny :)
OdpowiedzUsuńNajlepsze ff bez wątpliwości! Napisane w bardzo fajnym stylu :) czekam na następny
OdpowiedzUsuńuwielbiam to ff! jest świetne i pisane (tłumaczone) tak że bardzo lekko się czyta i podoba mi się :) na pewno będe czytać na bieżąco!
OdpowiedzUsuńswietnie tlumaczysz ♥ nie przemuj sie krytyka innych ;)
OdpowiedzUsuńDopiero teraz się zorientowałam że dodałaś rozdział! Jak zwykle super, uwielbiam Hazel i Justina, obydwoje do siebie mega pasują ��I nnie przejmuj się tymi hejtami, chociaż pewnie się nie przejmujesz ��
OdpowiedzUsuńSuper tłumaczysz! :*
OdpowiedzUsuńkurwa, czekam na ich pierwszy pocałunek XD i czuję, że Trent, aka idiota, nawet się nie zorientuje, że oni coś knują przeciwko niemu :D
OdpowiedzUsuń41 year-old Statistician IV Taddeusz Ramelet, hailing from Thorold enjoys watching movies like "Charlie, the Lonesome Cougar" and Flying disc. Took a trip to San Marino Historic Centre and Mount Titano and drives a Ferrari 250 GT LWB Berlinetta Tour de France. ich strona
OdpowiedzUsuń