wtorek, 14 lipca 2015

6. Kolacja i pytania.

EDIT: NOTKA POD ROZDZIAŁEM

Jest jeszcze dużo rzeczy, których nie wiesz”

Justin's POV:

- Więc idziecie na randkę? - spytała Sienna, gdy zakładałem moją marynarkę, poprawiając palcami kołnierz, zanim obciągnąłem rękawy.
- To nie jest randka – powiedziałem jej znowu, na co ona mruknęła podejrzliwie, a ja spojrzałem na nią ze śmiertelną powagą. - Jestem poważny, to wcale nie jest randka. Jeśli chcemy dobrze rozegrać to wszystko z Trentem, musimy być zobowiązani do odegrania tego tak prawdziwie jak to jest możliwe – powiedziałem jej, pryskając się perfumami, zanim spojrzałem na zegarek i zauważyłem, że niedługo będę spóźniony. - W każdym razie, nie mam czasu na rozmowę, ale zobaczymy się jutro – powiedziałem łapiąc mój telefon, portfel i kluczyki do samochodu.
Pocałowałem Siennę w policzek, zanim zszedłem po schodach, żeby zobaczyć Jacoba napychającego się jedzeniem w salonie.
- Udanej randki – uśmiechnął się do mnie szeroko, a ja przewróciłem oczami, przeglądając się jeszcze raz w lustrze, zanim wziąłem moją kurtkę i założyłem ją na mój garnitur.
Zapiąłem ją i pożegnałem się ze Sienną i Jacobem, zanim wyszedłem.
Nacisnąłem guzik na moich kluczykach, co sprawiło, że mój samochód tak jak i frontowa brama się otworzyły, a ja wskoczyłem na miejsce kierowcy i odpaliłem silnik.
Odczytując jeszcze raz adres Hazel, który przysłała mi smsem, zdałem sobie sprawę, że wiem gdzie to jest i nie muszę użyć GPS-u.
Podróż zajęła mi około 10 minut i zaparkowałem przed jej apartamentowcem, patrząc przez przednią szybę w samochodzie w jasny hol budynku.
Wyciągnąłem mój telefon z kieszeni i nacisnąłem jej numer, patrząc jak ekran przemienia się wybieranie. Przyłożyłem telefon do mojego ucha i czekałem aż odbierze. Po paru sekundach rozbrzmiał jej głos.
- Widzę cię, już idę – powiedziała, zanim w ogóle zdążyłem się odezwać.
Wyjrzałem przez okno i zobaczyłem ją wychodząca zza rogu.
Miała założony popielaty/niebieski z zielonkawym odcieniem płaszcz z futrzanym kołnierzem i tak przynajmniej mi się wydaje, spod spodu wystawał rąbek jej sukienki.
Jej włosy były wyprostowane, obramowując jej twarz malutkimi kosmykami, a jej stopy były ozdobione czarnymi obcasami.
Cholera, to co się ze mną dzieje, gdy kobiety są pewne siebie na obcasach.
Uśmiechnęła się do mnie przez szybę, po czym popchnęła drzwi i ruszyła w stronę mojego auta.
Odblokowałem drzwi i weszła do środka, siadając na miejscu pasażera, następnie odwracając się do mnie.
- Hej – powiedziała, a ja uśmiechnąłem się do niej, widząc, że jej policzki zrobiły się lekko różowe.
- Zimo ci? - spytałem, a ona przytaknęła zapinając pas.
Gdy włączyłem ogrzewanie, lekko rozluźniła swój szalik i delikatny zapach jej perfum uderzył prosto we mnie.
Nie mam pojęcia jak do cholery to wytłumaczyć... ale one pachniały... uwodząco.
Były słodkie, ale miały w sobie nutę czegoś, co mógłbym tylko wytłumaczyć jako gorąco.
- Wszystko okej? - uśmiechnęła się do mnie ciekawie, a ja mrugnąłem patrząc na nią i zamruczałem pod nosem.
- Dobrze pachniesz – powiedziałem bez ogródek, a ona lekko się zaśmiała.
- Dziękuję – odpowiedziała, a ja wrzuciłem bieg w samochodzie, wyjeżdżając na ulice.
- Jak się nazywają? - spytałem.
- Co jak się nazywa? - odpowiedziała.
- Twoje perfumy.
- Flowerbomb, Viktor and Rolf – powiedziała, a ja przytaknąłem, zapamiętując je sobie, zanim znów się odezwała. - Dokąd jedziemy? - spytała, a ja się uśmiechnąłem.
- Zobaczysz.

>><<

Hazel's POV:

Sposób w jaki on prezentował się w garniturze, sprawiał, że chciałam go ściągnąć.
Jezu Chryste.
Czy człowiek może tak dobrze wyglądać w garniturze?
Ja... nie mogę.
Był obcisły, ale nie ograniczał jego ruchów, więc napinał się, gdy ruszał rękoma.
Cholera.
- Hazel – uśmiechnął się znacząco, a ja spojrzałam na niego, by zobaczyć, że patrzy się na mnie z małym uśmiechem. - Chodź – zaśmiał się, a ja zorientowałam się, że zostałam przyłapana na gapieniu się na niego.
Ups.
Spojrzałam na niego, uśmiechając się nieśmiało, zanim spojrzałam na miejsce, do którego przywiózł mnie Justin.
- Daniel? - sapnęłam, patrząc na nazwę restauracji, do której zmierzaliśmy. - Wiesz jak tu jest drogo, Justin? - spojrzałam na niego z szerokimi oczami, a on wzruszył ramionami z zadowolonym z siebie wyrazem twarzy.
- Chodź – powiedział, a ja ruszyłam przed nim, moje obcasy stukały na chodniku, który prowadził do wymyślnego wyjścia.
Dwie liściaste rośliny stały przy drzwiach w kwadratowych doniczkach o miedzianym kolorze, które stały na końcu brązowego dywanu z beżowym napisem Daniel.
- Madam – powiedział odźwierny z francuskim akcentem, a ja uśmiechnęłam się do niego, gdy otworzył drzwi, Justin podążał za mną.
- Panie Bieber – usłyszałam wołającego mężczyznę, gdy weszliśmy do głównej części restauracji. Obróciłam głowę tak jak Justin.
- Daniel – powiedział Justin, podając sobie rękę z człowiekiem, który był ubrany w biały, zapinany na guziki strój szefa kuchni.
- Spodziewaliśmy się ciebie – Daniel powiedział do Justina, zanim jego oczy odwróciły się w moją stronę, sprawiając, że odruchowo posłałam mu grzeczny uśmiech. Justin podążył za jego oczami, zanim uśmiechnął się do Daniela.
- Daniel, to Hazel Lopez – powiedział Justin, kładąc rękę na moim krzyżu. Daniel wyciągnął do mnie rękę, a ja ją uścisnęłam, na co się uśmiechnął.
- Cóż, minęło trochę odkąd przyprowadziłeś tutaj piękną damę – powiedział, a ja spojrzałam na Justina, zanim z powrotem na Daniela, czując że moje policzki delikatnie różowieją. - Chociaż warto było czekać, bo mamy dziś przygotowane wszystkie twoje ulubione dania – powiedział, a Justin się zaśmiał.
- Zawsze mogę na ciebie liczyć – Justin się uśmiechnął, zanim Daniel zaprowadził nas do stolika, który był w odległym kącie, był ustronny i dawał odczucie prywatności, ale wydawał się też przestronny.
- Chcielibyście coś do picia? - zaproponował Daniel, jego ręce były splecione przed nim, gdy ja ściągnęłam mój płaszcz i powiesiłam go na krześle.
- Wino? - spytał Justin patrząc na mnie. Uśmiechnęłam się przytakując, zanim Daniel odszedł i przeszedł przez drzwi do kuchni.
- Jesteś Pan Popularny – powiedziałam, a Justin uśmiechnął się, potrząsając głową.
- Nie, po prostu często przychodziłem do tej restauracji, to wszystko – powiedział, a ja uśmiechnęłam się patrząc na niego, dając sobie czas na przyjrzenie się mu, tym razem dokładnie.
Mimo, że już to wcześniej zrobiłam, po prostu muszę wam powiedzieć jak ten człowiek potrafi być seksowny i profesjonalny w tym samym czasie.
Jego garnitur był czarny, biała świeżo wyprasowana koszula kontrastowała z czerwonym krawatem. Jego włosy były ułożone, ale miały zachowana w sobie cząstkę nieporządku i nie mogłam się powstrzymać od wyobrażenia sobie ich dotyku między moim palcami.
- Hazel – powiedział, a ja zamruczałam pod nosem zdystansowana, wciąż patrząc na niego. - Skończyłaś już? - uśmiechnął się znacząco, a moje oczy w końcu spotkały jego, zanim się zorientowałam, że zostałam przyłapana na gapieniu się na niego... jeszcze raz.
- Przepraszam – zarumieniłam się zawstydzona, a on posłał mi zuchwały uśmiech.
- Nie martw się tym, nie mogę powiedzieć, że nie robiłem tego samego – flirtował, a ja zmrużyłam oczy patrząc na niego z powstrzymywanym uśmiechem na twarzy, co sprawiło, że się zaśmiał i zanim któreś z nas mogło coś powiedzieć, Daniel wrócił z butelką czerwonego wina.
Z gracją nalał wino do dwóch wysokich kieliszków, a ja podziękowałam mu, gdy zaoferował mi jeden z nich.
Trzymając kieliszek przy ustach, wzięłam mały łyk.
Zamruczałam w satysfakcji na bogaty, dosadny smak czerwonej substancji, patrząc na etykietę na butelce, Cabernet sauvignon.
- Teraz, czy mogę wam zaproponować dania na dziś? - spytał Daniel, a ja uśmiechnęłam się do niego, przytakując. - Macie wybór pomiędzy Pan-seared Foire Gras, Confit de Canard lub Gigot D'Agneau Pleureur – powiedział, a ja wiedziałam dokładnie o czym mówił, ponieważ mieszkałam przez rok we Francji.
I człowieku, ta restauracja była kosztowna w cholerę.
- Poproszę Pan-seared Foie Gras – powiedział Justin, a Daniel przytaknął, zanim oboje spojrzeli na mnie.
- Dla mnie Confit de Canard – odpowiedziałam uprzejmie.
- Świetny wybór – skomplementował Daniel, zanim wrócił do kuchni.
- Znasz francuski? - spytał Justin, a ja przytaknęłam. - Depuis quand? (Od kiedy?) - uśmiechnął się znacząco, gdy mnie pytał, a ja byłam zdziwiona na dźwięk jego mówiącego po francusku.
- J'ai vécu en France pendant un an (Mieszkałam we Francji przez rok) – odpowiedziałam, a jego uśmiech znikł, gdy francuski wydobył się z moich ust.
- Mieszkałaś we Francji? - spytał, a ja przytaknęłam uśmiechając się dumnie, gdy słowa zwątpienia mojego ojca rozbrzmiały mi w głowie.
- Przez rok, sama – odpowiedziałam, a on zamruczał pod nosem tonem mówiącym naprawdę, jakby wciąż to przetwarzał.
- Nie wiedziałem – odpowiedział i to była moja kolej, żeby uśmiechnąć się głupkowato.
- Jest jeszcze dużo rzeczy, których nie wiesz – powiedziałam, a on uniósł swoje brwi figlarnie.
- Cóż, więc oświeć mnie – powiedział zadowolony z siebie, opierając się o krzesło, w jego oczach widziałam droczącą się iskierkę,
- Cóż – zaczęłam, krzyżując ręce na klatce piersiowej. - Co chcesz wiedzieć? - spytałam cmokając ustami, upewniając się, że moja szminka była równomiernie nałożona.
- Wszystko – odpowiedział zwyczajnie, a ja spojrzałam na niego niepewnym spojrzeniem z powodu tego słowa, ale na szczęście Justin się zorientował i odezwał się jeszcze raz. - Cóż nie wszystko, tylko najpotrzebniejsze rzeczy – powiedział, a ja przytaknęłam, zanim zaczęłam myśleć o tym, co mu powiem.
Musiałam pamiętać, żeby mówić rzeczy, które nie będą prowadziły do pytań.
- Um, cóż... - zaczęłam, tak naprawdę nie wiedząc z czym zacząć, gdy o tym myślałam.
- Możesz zacząć z pochodzeniem – Justin zaproponował, a ja zamruczałam pod nosem, zgadzając się na to.
- Cóż, moja mama jest hiszpanką, a mój tata w połowie francuzem i meksykaninem – odpowiedziałam, a on otworzył szeroko oczy, gdy wymamrotał pod nosem cholera, co sprawiło, że się zaśmiałam. - Moja mama ma na imię Valerie, a tata Damien i mam starszego brata, który nazywa się Theo – odpowiedziałam, a Justin zamruczał pod nosem.
- Ile ma lat?
- Dwadzieścia cztery... Tak myślę – powiedziałam, a Justin się zaśmiał. - Jest wrzodem na tyłku – powiedziałam, a on się uśmiechnął. - Czasami zachowuje się jakby miał pięć lat – powiedziałam, śmiejąc się do siebie, na wspomnienia o moim bracie.
- Jesteście ze sobą blisko? - spytał, a ja przytaknęłam.
- Ale nie widzimy się często, bo albo ja, albo on jesteśmy zajęci – mój uśmiech zniknął, gdy wypowiedziałam te słowa, ale Justin zaczął mówić, zanim w ogóle mogłam zacząć o tym myśleć.
- Mieszka blisko? - spytał, a ja potrząsnęłam przecząco głową.
- Mieszka w Kanadzie, tak jak moi rodzice, bo mają tam swój biznes – powiedziałam, ale jego oczy się rozświeciły.
- Naprawdę? - spytał z małym uśmiechem, a ja przytaknęłam z pytającym spojrzeniem.
- Czemu się tak cieszysz? - spytałam.
- Moja rodzina tam mieszka – powiedział. - W Toronto.
- Whoa – powiedziałam, a on się zaśmiał.
- Mały świat – wymamrotał, a ja zaśmiałam się delikatnie.
- Masz rodzeństwo? - spytałam, podnosząc mój kieliszek wina, tak jak robiłam to wcześniej, biorąc potrzebny mi łyk.
- Mam młodszego brata, nazywa się Joshua. Ma 16 lat – odpowiedział.
- Między wami jest 7 lat różnicy – powiedziałam, a on przytaknął, gdy ja wzięłam kolejny łyk wina, zanim odłożyłam kieliszek na stół.
- To duża różnica, ale pomimo tego, jesteśmy ze sobą blisko – odpowiedział, a ja zaczęłam się zastanawiać, czy jego rodzina, była jedną z tych, gdzie bracia byli jak małe wersje siebie nawzajem?
Jeśli tak, to gratulacje dla rodziców Justina.
To znaczy, że mają seksowne jak cholera geny w tej rodzinie.
- A co z twoimi rodzicami? - spytałam, gdy do naszego stolika podszedł kelner i napełnił ponownie nasze kieliszki.
- Mój tata jest architektem, a mama lekarzem – odpowiedział, dziękując kelnerowi, gdy ten odchodził od naszego stolika.
- Wow – wymamrotałam z podziwem jaki miałam do zawodów jego rodziców.
- Mówiłaś, ze twoi rodzice mają biznes, tak? - spytał, a ja przytaknęłam.
- Marketingowy – odpowiedziałam zwyczajnie, a gdy Justin już chciał coś powiedzieć, dwójka kelnerów podeszła do naszego stolika.
Jeden z pustymi rękoma, a drugi trzymał srebrną tacę, na której stały dwa białe talerze przykryte pasującą srebrną pokrywką.
Obydwoje się do nas uśmiechnęli, zanim pierwszy z nich wziął talerze z tacy i postawił je naprzeciwko nas.
Po ukazaniu nam cudownie pachnącego jedzenia wraz z bon appetite usłyszanym od nich dwóch, zostawili nas samych.
Nie zdawałam sobie sprawy jak bardzo byłam głodna, dopóki zapach potraw mnie nie uderzył i zgaduję, że mój brzuch czuł to samo, gdy zdecydował się odezwać w sprawie jak naprawdę głodny był.
Usłyszałam śmiech Justina, gdy zarumieniłam się zawstydzona, kładąc moją rękę na brzuchu, by sprawić, żeby przestał i po trzech długich sekundach zrobił to.
- Whoops – wymamrotałam, a on się uśmiechnął.
- Mieszkałaś gdzieś jeszcze oprócz Francji i Kanady? - spytał mnie, a ja przytaknęłam, sprawiając, że uniósł swoje brwi, ponieważ prawdopodobnie spodziewał się odpowiedzi nie.
- Przeprowadziłam się z Kanady do Miami z moimi dziadkami, gdy miałam 15 lat – odpowiedziałam, a on posłał mi zmieszane spojrzenia, gdy kroił swoje mięso.
- Przeprowadziłaś się skądś gdzie jest tak zimno, do sauny? - zaśmiał się, a ja przytaknęłam z uśmiechem.
- To była dobra zmiana... Potrzebna zmiana – odpowiedziałam, a on spojrzał na mnie z wyrozumiałym uśmiechem, zanim kontynuowaliśmy naszą kolację.

>><<

Justin's POV:

- Więc byłaś z nim przez 8 miesięcy? - spytałem ją zszokowany, a ona zamruczała pod nosem.
- Byłam głupia i ślepa – odpowiedziała.
- Jak bardzo nie chcę się z tym zgodzić, to tak, byłaś – powiedziałem, a ona powiedziała mi figlarnie, żebym się zamknął, na co się zaśmiałem.
- Tak, ale nie masz prawa nic powiedzieć. Byłeś z kobietą, która jest od ciebie starsza o 3 lata – powiedziała, a ja nie mogłem się z nią nie zgodzić, ponieważ to była prawda.
Myśli o Natalii przewlekły się w mojej głowie, a na mojej twarzy pojawił się grymas, gdy przypomniałem sobie coś, co zwykle zwaliśmy związkiem
- Mogę się o coś spytać?
- Śmiało – powiedziałem, skręcając w lewo na światłach, zmieniając pasy tak, żebym mógł wjechać na autostradę.
- Co sprawiło, że byłeś z Natalią? - spytała, a ja spojrzałem na nią chwilowo, zanim moje oczy znów spoczęły na drodze.
Nawet z jednosekundowym spojrzeniem na nią, mogłeś zobaczyć, że była głęboko zamyślona.
- Odpowiem ci, jeśli ty mi opowiesz o Trencie – powiedziałem i przez parę sekund mogłem poczuć jak jej oczy wbijają się w mój profil, po czym odwróciła głowę, zanim się zgodziła.
- Więc, na początku myślałem, że to dobra droga, żeby odegrać się na Trencie, zejść się z jego byłą, być z nią w lepszym związku niż ona była z nim i w ogóle – zacząłem, wracając myślami do pierwszego spotkania z nią. - Wydawała się miła, ale miała w sobie coś. Nie dobre coś, tylko dawała mi jakieś dziwne odczucia, ale zignorowałem je z powodu mojego ego. I gdy je ignorowałem, ona miała na mnie większy wpływ. Doszło do tego, że byłem ślepy i nie widziałem tego, że byłem na jej zawołanie, ona robiła co tylko zachciała, a ja na wszystko się zgadzałem, nawet jeśli zabierała moje pieniądze – powiedziałem, a małe oh wydobyło się z ust Hazel. - I zanim się zorientowałem, patrzałem na nią jak na najidealniejszą istotę na ziemi. Byłem tak uczepiony tej fałszywej nadziei, że to pomoże mi się odegrać na Trencie, że nie miałem pojęcia, ile szkody przysparzało mi bycie z nią – powiedziałem, wypuszczając powietrze, zanim znów spojrzałem na Hazel. - Twoja kolej.
- Na początku dla niego pracowałam – zaczęła. - Był przyjacielski, ale bardzo bardzo przyjacielski – powiedziała, a ja uśmiechnąłem się z powodu grymasu, który miała na twarzy. - Zawsze mnie męczył i pytał mnie, czy nie chciałabym wyjść z nim na lunch i po jakimś tryliardzie propozycji powiedziałam tak, oczywiście w celu powstrzymania go – przypomniała mi. - Ale potem, cały czas mnie gdzieś zapraszał i nie miałam serca, żeby mu po tym odmówić, i do tego momentu nawet nie zorientowałam się, że był rozwodnikiem – wykrzywiła się na swoje słowa. - I zanim zdążyłabym nawet mrugnąć, dostałam etykietkę jego dziewczyny. Nie spytał mnie o to, ani nic, ludzie po prostu tak założyli i od tego się zaczęło – westchnęła, załamując się w fotelu.
- A ty tak po prostu się na to zgodziłaś? - spytałem, a ona przytaknęła niespokojnie.
- Nie miałam nawet wyboru, tak bardzo to kontrolował. Jestem zdziwiona, że udało mi się z nim zerwać tydzień temu – wyjaśniła, a ja westchnąłem.
- Jest dupkiem – wymamrotałem, a ona lekko się zaśmiała.
- Możesz tak znów powiedzieć – powiedziała, zanim między nami zapadła komfortowa cisza.
10 minut później zaparkowałem pod jej budynkiem i wyłączyłem silnik.
- Dziękuję za kolacje – powiedziała szczerze, a ja się do niej uśmiechnąłem.
- Najmniej co mogłem zrobić, dziewczyno – powiedziałem, a ona delikatnie się zaśmiała.
- Pa chłopaku – uśmiechnęła się znacząco, a ja zachichotałem.
- Pozwól mi się odprowadzić – zaproponowałem i nie dałem jej nawet czasu na to, żeby się nie zgodziła, gdy wyskoczyłem z auta.
Wyprostowałem moją marynarkę i podszedłem do jej strony, idealnie by otworzyć dla niej drzwi.
Posłała mi nieśmiały uśmiech, zanim podziękowała mi cicho, a ja zakluczyłem samochód, pozwalając jej iść przede mną.
Otworzyła drzwi, a ja wszedłem za nią do jasnego foyer jej budynku.
Dochodziła 23:00, co było prawdopodobnie powodem, że nikogo nie było dookoła, tylko stukanie obcasów Hazel rozchodziło się po przestrzeni.
co moge powiedzieć, sprawiało, że byłem lekko speszony.
Ta pewność siebie, którą miały kobiety noszące obcasy, była czymś, co do mnie przemawiało, to było...gorące.
Weszła za róg i zatrzymała się nagle, sprawiając, że również się nagle zatrzymałem, co sprawiło, że złapałem jej biodra, by zachować równowagę.
- Przepraszam – zaśmiała się cicho, a ja rozluźniłem moje ręce na jej biodrach, znajome uczucie tego, gdy ją złapałem na chodniku przeszło przez mój mózg.
Polaroidowe zdjęcia.
Przypomniałem sobie o nich, ale zdecydowałem się nie wspominać o nich.
Potrzebowałem dobrego momentu.
Zostałem wyrwany z moich myśli przez dźwięk windy i jej otwieranych drzwi oraz ciała Hazel przechodzącego z bycia przede mną, do bycia w środku windy.
Podążyłem za nią cicho, a ona przyłożyła nieznaną mi kartę do czegoś czarnego, pokrytego szkłem, co później zaświeciło na zielono.
Drzwi od windy się zamknęły i to dziwne uczucie windy jadącej w górę, ale dające odczucie jakby jechała w dół nawiedziło mnie.
- Mieszkasz na samej górze? - spytałem, widząc, że pokazują się numery powyżej 25.
- Tak – odpowiedziała, a ja zamruczałem cicho pod nosem do siebie i jakoś po dziesięciu sekundach winda się zatrzymała, a drzwi się otworzyły.
Zobaczyłem korytarz i rząd około trzech drzwi, ale zgaduję, że Hazel mieszkała na samym końcu, gdy skręciła w lewo i kontynuowała spacer.
Spojrzała do tyłu, by upewnić się, że za nią podążam – co robiłem, zanim stanęła naprzeciwko drzwi, a ja obserwowałem jak przeszukuje swoją torebkę.
Ale gdy to robiła, mała przestrzeń pomiędzy drzwiami i framugą przykuła moją uwagę.
- Hazel – zacząłem, a ona mruknęła patrząc na mnie. - Twoje drzwi są otwarte – powiedziałem, a ona odwróciła swoją głowę, małe o mój boże wydostało się z jej ust, zanim lekko je popchnęła.
Westchnęła i przejechała ręką przez włosy, zanim jej ramiona opadły, a ona zrobiła parę kroków do środka jej apartamentu, który był bałaganem.
Kanapa była do góry nogami, a rzeczy ze środka były wyciągnięte, plazma zamontowana na ścianie miała ogromne pęknięcie na środku, a na podłodze były porozrzucane rzeczy – połamane i nie.
- Chcesz, żebym po kogoś zadzwonił? - spytałem z troską, patrząc na reszki jej rzeczy.
- Nie, jest okej – wymamrotała i zanim mogłem powiedzieć coś jeszcze, wciągnęła ostro powietrze. - Blue! - zawołała, upuszczając jej torebkę i biegnąc przez salon, znikając z mojego wzroku, sprawiając, że moje serce zaczęło szybciej bić.
Osoba, która to zrobiła, wciąż mogła tu być.
- Hazel – krzyknąłem za nią, idąc w stronę, gdzie była i usłyszałem mały pisk zwierzęcia dochodzący z pokoju na samym końcu.
Podążyłem tam i zobaczyłem Hazel trzymając w ramionach małego husky, którego mocno przytulała do swojej klatki piersiowej.
- Wszystko okej? - spytałem, a ona przytaknęła.
- Jesteś pewna, że nie chcesz, żebym po kogoś zadzwonił? Pewnie chcesz wiedzieć, kto do cholery miał czelność to zrobić – spytałem, a ona westchnęła.
- Wiem kto to zrobił Justin, nie ma sensu, żeby dzwonić po kogoś – powiedziała, a ja spojrzałem na nią zdezorientowany.
- Kto to zrobił? - spytałem, a ona na mnie spojrzała.
- Zgadnij – powiedziała wzdychając i wtedy się domyśliłem.
Trent.


-------------------------
Ładnie spotkaliście się z goalem, nawet dwa komentarze więcej, brawo. Następny rozdział to jeden z moich ulubionych, więc dskfhdskjfhskj. 
Ktoś mnie spytał na asku czy informuję i odpowiem jeszcze raz tutaj. Nie informuję, bo informowanie też mi zabiera czas, a na moim poprzednim tłumaczeniu informowałam dużo osób, a prawie nikt z nich nie komentował, więc what's the point?
I jeszcze jedna prośba ludzie, nie pytajcie mnie 3 dni po dodaniu rozdziału kiedy nowy, nie jestem maszyną okej.
Następny powinien być za tydzień, ale nie wiem czy na pewno będzie, bo są wakacje, mam plany, nie wiem jak się wyrobie.
No to, żebym dodała następny to minimum 13 komentarzy.
Może być? Może.
Chce naprawdę podziekować tym osobom, które sie wysiliły przy komentowaniu ostatniego rozdziału i napisały dłuższe komentarze wyrażające ich myśli co do niego, mam nadzieje, że teraz rownież mnie nie zawiedziecie i zobacze DŁUGIE komentarze z waszymi OPINIAMI i przewidywaniami itp. bo takie komentarze czyta sie o wiele przyjemniej i napawają mnie większą chęcią do tłumaczenia niż 'super' albo 'czekam na nn'.
Ja się staram -> wy się staracie i wszyscy są szczęśliwi.
See ya.

NIE WIEM KTÓRY SZABLON, WIĘC JAKBYŚCIE MOGLI SPRAWDZIĆ NA MOIM ASKU DWA OSTATNIE PYTANIA ZE ZDJĘCIAMI I MI ODPOWIEDZIEĆ BYŁOBY SUPER.
ASK --- > http://ask.fm/rzsl

24 komentarze:

  1. a myślałam, że dzisiaj będzie buzi, buzi - cmok, cmok XDD

    OdpowiedzUsuń
  2. Wspaniały rozdział! Czekam na kolejny!


    I bardzie podoba mi się ten szablon co jest na blogu :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Swietnie sie czyta !! Dobra robota😁

    OdpowiedzUsuń
  4. Suuper to jest musze ci powiedziec, masz talent:) milych wakacji!

    OdpowiedzUsuń
  5. Nie wierze, ze trent mógl jej zdemolować mieszkanie! Jak można być aż tak podłym.. I bardziej podoba mi się szablon który jest teraz na blogu

    OdpowiedzUsuń
  6. Wow.
    Cudnie ze wpadlam na tego bloga.
    Jeej jak ja to kocham!

    Znajoma Samobòjcy

    OdpowiedzUsuń
  7. O Jezu, jak oni na siebie lecą.
    Obojga są uroczy w tych swoich podchodach. I W końcu wyjaśniło się dlaczego byli w związkach z idiotami. Jestem ciekawa czy Justin jakoś szczególnie dopiecze Trentowi za zmasakrowne mieszkanie. No i co najważniejsze czy pozwoli jej tam zostać po włamaniu, że pozwoli zostać jej samej?

    No i oczywiście mam beke z komentarzy
    wena przy tłumaczeniu lol
    miłych wakacji i ciesz się życiem :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Mega ^-^ Kolejny super rodział :D Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  9. Ahh pod koniec rozdzialu juz tylko czekalam az Justin ja pocaluje a tu co? Calkowity zwrot akcji !!! Kocham to ff i kocham cie za to ze tlumaczysz je dla nas i poswiecasz swoj czas :* Czekam na nastepny rozdzial i oby w nim Hazel i JB sie pocalowali !!!

    OdpowiedzUsuń
  10. Super :3 czekam na nastepny

    OdpowiedzUsuń
  11. Nie mogę się doczekać następnego rozdziału. Dobrze, że nie jest monotonnie tylko cały czas się coś dzieje.

    OdpowiedzUsuń
  12. Drama time!
    Musiało się w końcu wydarzyć coś co ich jakoś 'połączy' ;)
    Udanych wakacji i czekam na kolejny :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Strasznie podoba mi się ta fabuła. Nie mogę doczekać się kolejnych rozdziałów i rozwoju akcji.

    OdpowiedzUsuń
  14. Świetnie piszesz :) Z tego co zauważyłam nie robisz praktycznie żadnych błędów, lekko się to czyta, fajnie że wprowadzasz jakieś zabawne konwersacje etc. :)
    Ogólnie lubię to czytać więc czekam już na kolejny: )
    A co do szablonu ten jest świetny ;p
    Pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  15. Cudnowny. Czekam na następny xx

    OdpowiedzUsuń
  16. Kiedy kolejny rozdział czekam nie cierpliwie

    OdpowiedzUsuń
  17. Będzie jeszcze jakiś rozdział?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Będzie, następny aktualnie tłumaczy druga tłumaczka.

      Usuń
  18. Nie moge sie doczekac nastepnego!! Mozesz mnie informowac na tt. Moj nick to @WeronikaCiecho1

    OdpowiedzUsuń