Powiedz
mu, żeby się pieprzył.
Hazel's
POV:
-
Będziesz musiała się do tego przyzwyczaić - powiedział Justin, a
ja odwróciłam głowę w stronę jego głosu. Byliśmy teraz w jego
biurze, ja siedząca na jednym z dwóch krzeseł naprzeciwko jego
biurka, on za nim.
-
Natalia? - spytałam, odnosząc się do jego pytania, a on pokiwał
głową. - Już się do tego przyzwyczaiłam, ona zawsze taka była
-powiedziałam do niego, a jego brwi ściągnęły się w
dezorientacji.
Cholera,miał
ładne brwi.
Jego
brwi sprawiają że wyglądam jak emoji z sercami zamiast oczu.
-
Co masz na myśli? - spytał, odwracając ode mnie wzrok do
komputera.
-
Znałam ją wcześniej, znałam Trenta - powiedziałam po
prostu,naprawdę nie chcąc w to brnąć i zgaduję, że Justin
zrozumiał, kiedy spojrzał na mnie, jakby chciał wiedzieć więcej,
jednak nie naciskał na mnie, za co byłam mu wdzięczna.
-
Zawsze z Trentem byliście biznesowymi rywalami? - spytałam, a on
potrząsnął głową. Dźwięk pisania na klawiaturze odbijał się
od ścian.
-
Nie, prawdopodobnie z mojej winy, chociaż... - powiedział. To była
moja kolej na bycie zdezorientowaną, jednak potem tak jak zrobił to
on, nie pytałam, bo wyglądało na to, że nie chce o tym rozmawiać.
Oczyścił
gardło patrząc zza swojego komputera, jednak jak tylko otworzył
usta, by coś powiedzieć, jego telefon zawibrował na biurku.
Spojrzał
w dół na niego. W jego oczach zamigotał ekran, zanim mały uśmiech
uformował się na jego twarzy.
-
Moja mama powiedziała, żebym zabrał cię ze sobą do Kanady –
zachichotał, podnosząc na mnie wzrok i podniósł swój telefon
,przejeżdżając palcami po ekranie, zanim zaczął pisać.
-
Kiedy? - spytałam, siadając prosto na moim siedzeniu i przejechałam
palcami po swoich włosach, zanim przerzuciłam je na jedną stronę.
-
Na święta, tak myślę – odpowiedział, a ja zanuciłam.
-
Mogłabym, to znaczy i tak jadę tam zobaczyć się z moim bratem na
święta – powiedziałam, schylając się po swoją torebkę.
-
Co z twoimi rodzicami? - usłyszałam, gdy podnosiłam torebkę z
podłogi.
-
Będą prawdopodobnie z moim bratem - powiedziałam siadając z
powrotem i odblokowałam swój telefon.
-
Kiedy myślałaś o wyjeździe? - spytał, a ja nacisnęłam na
kalendarz, wybierając następny miesiąc. Był tylko tydzień do
listopada.
-
Prawdopodobnie około osiemnastego, mam rozmowę o pracę szesnastego
i będę potrzebowała dnia, żeby się spakować, więc...
-odpowiedziałam mrugając oczami.
-
Rozmowa o pracę w jakiej firmie? - spytał skupiając swoją uwagę
na mnie, dając mi do zrozumienia, że był szczerze zainteresowany.
-
Z firmą finansową, daleko od miasta, Berkshire. - odpowiedziałam
mu podając nazwę, a on mruknął pod nosem przytakując głową.
-
Nie wiedziałem, że szukasz pracy - powiedział.
-
Taa... Trent mnie zwolnił, więc... - wymamrotałam zamierając na
końcu, a jego oczy lekko ściemniały.
-
Jest dupkiem - mruknął do siebie, zanim wyprostował się i wrócił
do pisania na komputerze.
-
Bez kitu – wymamrotałam, a cień uśmiechu pojawił się na jego
ustach...
Te
usta.
Takie
miękkie ale twarde zarazem.
-
Haze - uśmiechnął się, a ja mruknęłam pod nosem, pocałunek
powtarzał się w mojej głowie, sprawiając tylko, że podświadomie
zacisnęłam nogi razem.
Przyszły
wspomnienia ze snu.
-
Hazel – powtórzył, a ja zamrugałam wracając do rzeczywistości
i przygryzłam wargę spoglądając na niego.
-
Co? - spytałam, a on uśmiechnął złośliwie, śmiejąc się cicho
do siebie.
-
Możesz pojechać ze mną do Kanady -powiedział przechylając się
do tyłu na krześle.
-
Kiedy? - spytałam.
-Osiemnastego?
- chłopak skinął głową.
-
Okej, ile to kosztuje... bo mogę zapłacić ci teraz - powiedziałam,
a on pokręcił głową sprawiając, że zmarszczyłam brwi. - Justin
– spojrzałam na niego, kiedy milczał, a ja westchnęłam
uświadamiając sobie, że nie da mi zapłacić.
Nie
byłam jednym z tych ludzi, którzy pozwalali płacić innym za
siebie... Nie byłam zainteresowana czymś co sprawiłoby, że
czułabym się źle.
-
Justin – powtórzyłam, a on mruknął coś pod nosem, kiedy mały
uśmiech formował się na jego twarzy, gdy słuchał moich
jęków,jednak nie odpowiedział werbalnie.
-
No dalej, musisz pozwolić mi za coś zapłacić - powiedziałam.
Spojrzał na mnie, a jego usta wygięły się w cwanym uśmieszku.
-
Możesz zapłacić za orzeszki w moim odrzutowcu – odpowiedział, a
ja spojrzałam na niego ze śmiertelną powagą.
-
Będą za darmo bo to twój własny odrzutowiec – powiedziałam, a
on zachichotał cicho do siebie.
-
Właśnie o to mi chodzi - odpowiedział Justin. Spojrzałam na niego
ze zmrużonymi oczami, kiedy jego głowa odwróciła się do mnie.
-
Co? - spytał wzruszając ramionami, jakby nie mógł zrozumieć co
właśnie powiedział.
-
Dam ci pieniądze - spojrzałam na niego, a on zanucił wyższym
tonem. - Nie doceniasz mnie Bieber – powiedziałam, a on uśmiechnął
się, słysząc, że użyłam jego nazwiska.
-
Nigdy w ciebie nie zwątpiłem Lopez.
***
Hazel's
POV:
-
Pomóc ci? - usłyszałam za sobą pytanie Justina. Obróciłam
się,moje ciało poruszyło się lekko, kiedy usiadłam na podłodze
obok mojej torby. Pakowałam się do domu. Po wymienieniu wszystkich
mebli, zostałam poinformowana, że wszystko było okej, co
oznaczało, że mogę wrócić.
-
Powinnam sobie poradzić - odpowiedziałam na pytanie Justina. Stało
bok drzwi w garniturze, w jego koszuli rozpięte były trzy górne
guziki. Jego wytatuowana skóra wyglądała z pod spodu.
-
Jesteś pewna? - zaśmiał się nerwowo. Był taki zawzięty, aby
pomóc mi przy pakowaniu. - To zawołaj mnie, jak będziesz mnie
potrzebowała – powiedział, a ja błysnęłam mu wdzięcznym
uśmiechem, zanim zniknął za zamykającymi się drzwiami.
Około
dwadzieścia minut później skończyłam. Nie wzięłam ze sobą
wiele, tylko najpotrzebniejsze rzeczy. Wstałam rozciągając
się,słysząc jak kości w moim kręgosłupie chrupią, zostawiając
satysfakcjonujące westchnienie opuszczające moje usta. Jednak
sekundy później moje rozciąganie zostało przerwane, gdy Blue
wskoczył na moją stopę.
-
Czego chcesz? - powiedziałam udając wściekły ton, sprawiając że
na mnie zaszczekał.
Uśmiechnęłam
się. gdy pociągnął za nogawkę moich leginsów, zanim zaczął
skakać w kierunku drzwi. To wyglądało jakby uciekał, ale był to
śmieszny bieg sprawiający, że wyglądał jakby kicał, jego łapki
odbijały się od miękkiego dywanu.
-
Chcesz wyjść? - spytałam go, zanim wzięłam swój telefon i
otworzyłam drzwi. Zaszczekał sprawiając, że przewróciłam oczami
rozbawiona, gdy ruszył korytarzem. Jego ogon kołysał się na boki
z podekscytowania, jak najszybciej dotarł na środek korytarza, gdy
rozbrzmiał dźwięk otwieranych drzwi.
Justin
stał po prawej stronie końca korytarza. Spojrzał w dół na
Blue,który siedział pod drzwiami.
Naprawdę
polubił Justina.
Dokładnie
tak jak ja... tylko, że u mnie objawiało się to w sposób
seksualny.
Nic
wielkiego.
-
Skończyłaś już? - spytał mnie, gdy szłam w jego kierunku.
Przytaknęłam na jego pytanie, sprawiając, że jego oczy
rozszerzyły się lekko, zanim przemówiłam.
-
Znów nadajesz mi etykietę stereotypowej dziewczyny? - spytałam,gdy
doszłam do miejsca w którym stał.
-
Może - odpowiedział żartobliwym tonem, sprawiając, że
uśmiechnęłam się blado.
-
Co robisz? - spytałam, a on popchnął drzwi otwierając je
szerzej,ramieniem wskazując abym weszła. Blue przeszedł przez moje
nogi,zanim ruszył do Justina, zostawiając mnie, żebym patrzyła,
jak wskakuje na jego kolana, gdyż siedział teraz na jego biurowym
krześle.
Jego
domowe biuro nie było tak odmienne od jego biura roboczego.
Ściany
które były częścią domu i oddzielały pokój od reszty, były
konkretnie solidne, gdzie dwie inne, które były tak właściwie
częścią konstrukcji domu, były z czystego szkła.
Byłam
w stanie zobaczyć jego ogród, który wyglądał jakby ktoś go
rozciągnął tak, że nie miał końca. Szukałam go aż do wiązki,
która odcinała ogród wysokimi liściastymi drzewami. Wiatr wiał
przez liście sprawiając, że kołysały się łagodnie, zanim
obróciłam się by zobaczyć Justina piszącego na klawiaturze.
Jego
twarz utrzymywała skoncentrowany wyraz, a on wymamrotał coś do
siebie, kiedy jego brwi złączyły się chwilowo, zanim jego twarz
znów się zrelaksowała.
-
Nic ci nie jest? - powiedziałam, lekki śmiech wypłynął po tym
jak wypuścił powietrze, umieszczając głowę w jego rękach.
Przeklął
cicho, zanim przetarł twarz dłońmi i przeleciał palcami przez
swoje włosy sprawiając, że zmarszczyłam brwi, gdy zobaczyłam
gniewne spojrzenie na jego twarzy.
-
Ona nic nie robi - splunął surowo do siebie, gdy jego zamknięta
pięść uderzyła nagle o biurko sprawiając, że Blue zaskomlał
lekko, zanim zeskoczył z kolan Justina, wracając do mnie. -Cholera,
przestraszyłem go? - spytał. Jego cała postawa zmieniła się, gdy
spojrzał na Blue, który siedział na mojej stopie.
-
Przepraszam Blue - powiedział Justin, a Blue spojrzał na
niego.Zaszczekał zanim z powrotem oparł głowę na podłodze, gdy
odszedł ode mnie i położył się na puchatym dywanie pod dwoma
krzesłami naprzeciwko biurka.
Usłyszałam
westchnienie Justina, więc odezwałam się.
-
Wszystko w porządku? - spytałam, a on mruknął coś pod nosem
opierając głowę na lewej dłoni, mrużąc oczy na komputer.
Widziałam
jak jego oczy poruszają się, gdy czytał coś, zanim jego szczęka
się zacisnęła. Jego ręce wystrzeliły z podpierania jego głowy
do wściekłego pisania. Ostry dźwięk jego klawiatury roznosił się
echem po pokoju.
-
Czy to Trent? - spytałam, a on dał mi jedynie gniewne buczenie, gdy
szydził z czegoś co zaczął czytać, by znów zacząć pisać.
Co
do cholery się dzieje?
-
Powiedział, że wie, że jesteś ze mną, ponieważ poszedł dziś
do twojego mieszkania i nie mógł wejść, bo nie było cię tam, a
ponadto zmieniłaś zamki – odpowiedział, a moje usta zacisnęły
się w wąską linię.
- Powiedz
mu, żeby się pieprzył- powiedziałam do Justina, a on
napisał coś, zanim nacisnął przycisk enter z zadowolonym wyrazem
twarzy.
Jednak
spadł on kiedy światło ekranu zabarwiło go na niebiesko, a dźwięk
przychodzącego połączenia na skype rozbrzmiał w pokoju.
Kręgosłup
Justina zesztywniał, gdy gwałtownie kliknął na mysz. Dźwięk
śmiechu Trenta sprawił, że przewróciłam oczami.
-
Co? - splunął Justin, a Trent zaczął mówić.
-
Nie patrz tak ponuro Bieber. Nie ma z tobą Lopez? - spytał, a ja
mogłam usłyszeć złośliwość w jego głosie, co powodowało u
mnie gniewne spojrzenie na ekran. - Jest dobra w łóżku, powinieneś
spróbować - powiedział zadowolony z siebie, a ja przełknęłam
ślinę przygryzając wnętrze policzka, żeby nie wydrzeć się na
niego, ponieważ wiedziałam jak tylko to zrobię, nie będę
potrafiła przestać.
-
Tak właściwie, nie wydaje mi się, żebyś był kompetentny do
zaliczenia jej - powiedział Trent, a kiedy to zdanie zarejestrowało
się w mojej głowie, podeszłam do biurka Justina, odsuwając rzeczy
które były na mojej drodze.
Pokazując
mu tym również, że miał kompetencje do pieprzenia mnie.
Miałam
cholerną nadzieję, że miał...
Wspięłam
się podpierając się kolanami na drewnie, kiedy pochyliłam się
nad nim. Upewniając się że byłam w kadrze a Trent miał dobry
widok na to co miałam zamiar zrobić, pochyliłam się nad Justinem
zabierając się do całowania go, kiedy przesunął się do przodu
na swoim krześle.
Ułożył
dłonie na moim tyłku i przyciągnął mnie do przodu tak, że moje
nogi złączyły się zanim z powrotem je rozłożył, zaciągnął
mnie do siebie trzymając za wewnętrzną stronę moich ud na jego
biurku.
Poczułam
jak przez moje ciało przechodzi ciepło z miejsca, w którym były
jego palce, zanim moje nogi zostały przełożone przez biurko, a
jego klatka piersiowa napotkała szczyt moich ud, gdy mój tyłek
spoczywał na samej krawędzi jego biurka.
Taki
kontakt sprawił że mój kręgosłup zesztywniał i jak tylko
rozchyliłam usta, by wypuścić drżący oddech, zostały one
przyciśnięte do ust Justina.
Całował
mnie wściekle, jego frustracja była widoczna w sposobie w jaki mnie
całował. Jednak im dłużej to robiliśmy, zaczął się
relaksować.
Moja
klatka piersiowa poruszyła się, gdy wypuściłam powietrze nosem.
Jego usta ocierały się o moje, odwróciłam głowę, słysząc
ciche mlaśnięcie, zanim przycisnęłam swoje usta z powrotem do
jego.
Dłonią
trzymał moją twarz, gdy jego kciuk gładził mój policzek. Moje
dłonie badały jego klatkę piersiową, zanim moje palce znalazły
jego rozpięty kołnierz.
Usłyszałam
przekleństwo wychodzące z ust Trenta po drugiej stronie
monitora,gdy przyciągnęłam Justina do siebie. Jego klatka
piersiowa zawibrowała, gdy z jego ust uciekł cichy jęk, moje nogi
zacisnęły się na ten dźwięk.
Nasze
usta oderwały się od siebie, kiedy odetchnęliśmy ciężko, jednak
zanim mogłam wziąć głęboki oddech, Justin przyciągnął mnie z
powrotem do siebie.
Sapnęłam
w jego usta, gdy ściągnął mnie z biurka i posadził na swoich
kolanach.
Jego
dłonie gorączkowo sunęły po moim tyłku, co sprawiło, że
jęknęłam prosto w jego usta. Uśmiechnął się znacząco, zanim
zjechał z pocałunkami z mojej twarzy na moją szczękę.
Przygryzał
delikatnie moją skórę, znacząc drogę w dół swoimi miękkimi
ustami.
Małe
skubnięcia z powolnym ruchem jego języka sprawiły, że zamruczałam
zadowalając go, gdy jęk budował się w tyle mojego gardła.
-
Zrozumiałem - usłyszałam głos Trenta zza siebie, sprawiając, że
zamarłam. On ciągle nas oglądał.
Jednak
delikatny ruch języka Justina ślizgającego się po mojej
zaczerwienionej skórze w tym specyficznym punkcie na mojej szyi
sprawiał, że głos Trenta stawał się niewyraźny w mojej głowie
i został zastąpiony chmurą czerwonego pożądania.
Jęk
budujący się z tyłu mojego gardła wydostał się z moich ust, gdy
chłopak zassał punkt nad moim obojczykiem.
Kurwa,jego
usta były takie sprawne.
Zawadził
zębami o miejsce, które ssał zanim znów objął ten punkt ustami
i ssał lekko, pozwalając skórze wysunąć się, kiedy przeniósł
się na inny punkt na mojej szyi.
Mogłam
poczuć przyjemne uczucie przepływające w moich żyłach. Jego usta
całowały moją szyję zanim zatrzymał się w punkcie gdzie
zamruczałam przygryzając wargę.
Jego
dłonie nadal spoczywały na moim tyłku, zanim jego palce
ześlizgnęły się, a opuszki palców znalazły się na wewnętrznej
stronie ud... dokładnie jak w moim śnie.
Kurwa.
Droga
do mokrych majtek.
Ten
ruch tylko sprawił, że podświadomie przysunęłam się do niego i
skinęłam mu, żeby poruszył palcami ku mnie, jednak zdołałam
tylko otrzeć się o twardość zakrytą jego spodniami.
Jezu
Chryste, był twardy.
Jęknął
w moją skórę. Jego dłonie znalazły się z powrotem na moim
tyłku, gdy poprowadził mnie bym otarła się o niego
znów,sprawiając, że jęknęłam cicho przygryzając wargę.
Moja
głowa opadła na jego ramię. Moje włosy opadały na moją
rozgrzaną twarz, gdy poruszałam biodrami naprzeciw jego.
Dzięki
Bogu ktoś pomyślał żeby umieścić tam szew.
Dźwięk
naszych ciężkich oddechów przemieszczał się po mojej głowie,
miksując się ze stanem, w którym właśnie byłam.
Chciałam
tylko coś udowodnić Trentowi i spójrzcie, w co to się
przemieniło.
...może
powinnam udowadniać taki rzeczy częściej.
-
Oglądasz porno? - usłyszałam głos Natalii, a
ciche kurwa wypłynęło z moich ust, gdy nadal
byliśmy w kadrze.
-
Zakończ połączenie - wypowiedziałam bez tchu do Justina, a on
jęknął cicho zirytowany odsuwając dłoń od mojego tyłka.
Dźwięk
gwałtownego kliknięcia myszką zastąpiony został dźwiękiem
zakończonego połączenia, a ja starałam się uregulować
oddech,ale powtórka z tego co właśnie się stało i z moich snów
stających się rzeczywistością zajmowały mój umysł.
-Cholera
- mruknął cicho opierając głowę na krześle. Jego policzki były
różowe, gdy małe kropelki potu tworzyły się na jego czole.
Wydałam
z siebie dźwięk zgadzając się tym samym z jego wypowiedzią. To
było odległe, ponieważ wciąż byłam w szoku, jednak kiedy
przywróciłam siebie z powrotem do rzeczywistości, przyłapałam
siebie na gapieniu się na jego usta.
Były
różowe... Nie naturalnie różowe od krwi przepływającej w
nich,bo był to kolor mojej szminki.
Uświadamiając
sobie, że musiała się zetrzeć na jego usta podczas naszego
pocałunku, moja ręka mająca własny rozum powędrowała w górę.
Przejechałam
kciukiem po jego pulchnej górnej wardze, a moje usta zacisnęły się
w bólu jaki poczułam w potrzebie pocałowania go raz jeszcze...
Przysięgam,
coś jest ze mną nie tak skoro pociąga mnie koleś, którego znam
tak krótko.
-
Masz szminkę... - wymamrotałam, wracając do uczucia jego ust na
mojej szyi odbijającego się echem w mojej głowie. Zamknęłam na
chwilę oczy i po chwili otworzyłam je, aby ujrzeć go wpatrującego
się we mnie.
-
Zostaw to - powiedział. Jego oczy były stale wpatrzone w moje, gdy
uniósł dłoń.
Jego
palce owinęły się wokół mojego nadgarstka opuszczając go.
-
Dlaczego? - spytałam, oblizując podświadomie usta, gdy nachylił
się do mnie.
-
Po co ścierać, skoro zaraz będziesz musiała robić to znowu –
odpowiedział, a na jego twarzy formował się złośliwy uśmieszek,
kiedy moje usta ułożyły się w małe o.
I
zanim mogłam mu odpowiedzieć, uczucie jego ust na moich sprawiło,
że rozpłynęłam się.
Uczucie
formujące się pomiędzy moimi nogami znów mnie rozgrzało, a ja
przejęłam kontrolę nad pocałunkiem przysuwając się bliżej
niego. Sprawiłam tym, że nie miał już miejsca pomiędzy krzesłem
a mną.
Ujęłam
jego szczękę całując go. Moje usta poruszały się przy
jego,zanim poczułam dotyk jego szorstkich dłoni pod materiałem
mojej bluzki.
Jęk
z jego strony rozbrzmiał w pokoju, gdy prześledziłam kontur jego
ust swoim językiem. Kiedy myślałam, że mam pełną kontrolę,
jego język wdarł się pomiędzy moje wargi.
Poczułam
jak robi mi się słabo, gdy nasze języki ocierały się o siebie
płynnie. Jego dłonie ściskały moje biodra, kiedy próbowałam
kontrolować pragnienie poproszenia go, żeby mnie pieprzył.
Jednak
fantazje w mojej głowie zostały przerwane przez dźwięk
dzwoniącego telefonu Justina.
Proszę
nie podnoś go Justin.
Pozwól
mi cię pieprzyć.
Proszę.
Jęknął
zirytowany w moje usta i odsunął mnie od siebie zostawiając mnie
ze zmarszczonymi brwiami.
Fajnie.
Nie
proś, żebym pieprzyła cię potem.
Mimo
to, jego dłoń zacisnęła się na mnie, a ja zostałam na swoim
miejscu siedząc cicho jak skrzyczana dziewczynka.
...może
gdybyśmy się pieprzyli, moglibyśmy odegrać role...
Nie
myślmy o tym, to byłoby niezręczne, a ja prawdopodobnie śmiałabym
się podczas udawania, że chcę zmierzyć temperaturę Justina
siedząc na jego kolanach w kostiumie pielęgniarki.
-
Powiedz jej że będę tam za pół godziny - powiedział zanim
prychnął zirytowane do widzenia i rozłączył
się.
-
Tak bardzo jak chciałbym to kontynuować, muszę wracać do pracy
-powiedział Justin, a ja zsunęłam się z niego, stając z miękkimi
kolanami. Natychmiast zatęskniłam za uczuciem jego ciała obok
mnie.
-
Kto to był? - spytałam, a on wsunął na siebie marynarkę
poprawiając ją, gdy zapinał guziki w koszuli, nie zawracając
sobie głowy krawatem.
-
Okazało się, że mój manager finansów ma związek z Trentem... -
odpowiedział. Złość była wyczuwalna w jego słowach, sprawiając,
że ewidentnie to gówno prawdopodobnie zostanie zapamiętane. - To
prawdopodobnie powód dla którego miałaś do czynienia z zasobami,
dane były błędne – powiedział, a ja wypuściłam ciche och.
-
Więc tak... Powinienem być z powrotem za godzinę... Jeśli nie, to
zadzwonię do ciebie – powiedział, a ja skinęłam głową
spoglądając na niego, gdy wkładał telefon do kieszeni.
Posłał
mi mały uśmiech mówiący cześć zanim wyszedł z
pokoju, a ja gdy zrozumiałam co się stało po prostu odwróciłam
się do drzwi, by ochłonąć jednak dźwięk jego kroków zatrzymał
mnie.
Drzwi
się otworzyły i zanim mogłam powiedzieć cokolwiek, pocałował
mnie.
Długo,twardo
i mocno.
Jednak
w momencie w którym zaczęłam pojmować co się działo, Justin
odsunął się ode mnie.
-
Teraz mogę iść - uśmiechnął się zadziornie zanim opuścił
pokój.
Te
usta będą przyczyną mojej jebanej śmierci, przysięgam...
Bóg
mnie testuje.
----------------------------------------
Rozdział przetłumaczony przez drugą tłumaczkę. Jak mówiłam tak jest, ta dam.
Następny rozdział za tydzień.
Ale żebym go dodała to dacie radę 8 komentarzy pod tym postem?
Byłoby fajnie, jakbyście napisali co sądzicie o rozdziale. :')
No to chyba na tyle.
W razie pytań zapraszam na aska - ask.fm/fanficspl
8 komentarzy = update za tydzien.
Besos.
To było mocne!!! Chce takich więcej😂😂
OdpowiedzUsuńJebany telefon 😆 justin sie rozbrykał 😌😂
Rozdział świetny
OdpowiedzUsuńNareszcie się całowali tak sami z siebie! Czyżby to był początek prawdziwego związku? :D
OdpowiedzUsuńNareszcie. Super rozdział czekam na nexta
OdpowiedzUsuńAaa! To ff jest cudowne! Warto było czekać i nie usuwać z zakładek ♥
OdpowiedzUsuńcudowny rozdział! ❤️
OdpowiedzUsuńJuż myślałam ze nareszcie spełnia się marzenia Hazel ���� Czekam z niecierpliwością na kolejny!
OdpowiedzUsuńSuper
OdpowiedzUsuńmega *_* czekam nn!
OdpowiedzUsuńOpowiadanie cudowne czekam na nn z niecierpliwością :)👄
OdpowiedzUsuń