Nie
pozwolę nikomu cię dotknąć
Hazel's
POV:
-
Porozmawiamy o tym? - Justin spytał zza mnie, a ja potrząsnęłam
lekko moją głową, nie ważąc się spojrzeć mu w oczy, gdy
oparłam głowę o okno jego samochodu.
Kurewsko
mnie przestraszył, gdy prawie pobił Trenta i nie wspominając o tym
jak uderzył mojego ojca w twarz.
Usłyszałam
jak wzdycha i powstrzymałam się od pozwolenia temu wszystkiemu
przejęcia nade mną kontroli, ale szybko to zawaliłam, gdy cała
sytuacja przeleciała mi przed oczami.
Zassałam
moją dolną wargę patrząc w dół, gdy moje ciało zarejestrowało
moją potrzebę do płaczu. Widok moich rąk znikał, gdy łzy zakuły
w moich oczach, zanim poczułam jak samochód się zatrzymuje,
sprawiając, że spojrzałam w górę.
Byliśmy
pod domem mojego brata, odpięłam mój pas i wypiszczałam dzięki
do Justina, gdy otworzyłam drzwi i wysiadłam z samochodu.
Otworzyłam
moją torebkę biorąc zapasowy klucz do domu i przeszłam przez
zaśnieżony podjazd w moich obcasach, nie zawracając sobie głowy z
podniesieniem mojej sukienki, gdy weszłam na ganek.
Usłyszałam
dźwięk otwierania i zamykania drzwi Justina i próbowałam otworzyć
frontowe drzwi tak szybko jak tylko mogłam, ale nie zdążyłam,
ponieważ był obok mnie w parę sekund, gdy już je otworzyłam.
Nie
kłopotałam się z powiedzeniem mu, żeby sobie poszedł albo żeby
przestał, ponieważ nie byłam w nastroju na odpyskowanie, które
prowadziło do niczego, tylko do bóli, dokładnie tak jak we
wczorajszej sytuacji z moim ojcem.
Przeszłam
przez przedpokój i ruszyłam na górę, gdy usłyszałam trzaśnięcie
drzwiami wejściowymi, które sprawiło, że podskoczyłam, ale nie
przestałam próbować uciec od Justina bez werbalnego lub fizycznego
protestu... jakby to miało w ogóle się udać, ponieważ Justin
potrafił być wymagającym mężczyzną, kiedy chciał...
Pociągnęłam
nosem czując, że ciężar na mojej klatce piersiowej się podwajał
z każdą sekundą, gdy odmawiałam mu wydostania się, podczas drogi
do mojego pokoju, na górze schodów.
-
Haze – usłyszałam westchnięcie Justina za mną i boleśnie
przełknęłam ślinę, w końcu docierając do mojego pokoju.
Otworzyłam
drzwi i szybko je za sobą zamknęłam, przekręcając zamek w
drzwiach moimi palcami, gdy usłyszałam ciche uderzenie dłoni
Justina i kolejne jego westchnięcie.
-
Nie pójdę stąd, dopóki nie porozmawiamy – powiedział zza
drzwi, a ja potrząsnęłam głową bardziej do siebie niż jako
mentalną odpowiedź na jego prośbę, zanim zrzuciłam obcasy ze
stóp.
Wytarłam
moje łzy bokiem mojej dłoni, po czym rzuciłam torebkę na moje
łóżko, gdy próbowałam odzyskać moją maksymalną mentalną
stabilność.
Mój
mózg był zapchany niekomfortowymi myślami na temat tego co stało
się wczoraj i odtwarzaniem sytuacji sprzed 40 minut.
Pociągnęłam
nosem jeszcze raz, gdy zdejmowałam biżuterię, ignorując
mamrotanie pochodzące od Justina.
Wyciszyłam
go w głowie, gdy się rozbierałam, moje myśli próbowały się
oczyścić, ale potem zostały zanieczyszczone powodem, dla którego
próbowałam to zrobić.
Jezu,
ilość rzeczy, która dzieje się w moim życiu jest po prostu...
niemożliwa...
-
Haze – znowu usłyszałam Justina i zignorowałam go jeszcze raz,
gdy zsunęłam z siebie moją sukienkę i położyłam ją na
kanapie, która stała w rogu dużego pokoju, w którym zawsze
spałam, gdy byłam u mojego brata.
Zasunęłam
zasłony, chodząc dookoła tylko w mojej bieliźnie, zanim
podniosłam luźną koszulkę i jakieś materiałowe szorty, po czym
je założyłam.
Założyłam
jakieś jasnoróżowe stopki na stopy i poszłam do łazienki, która
była połączona z pokojem.
Wyciągnęłam
wacik z plastikowego opakowania, zanim zaczęłam ściągać moje
sztuczne rzęsy i zaczęłam ścierać resztę tego gówna z mojej
twarzy.
Użyłam
kolejnego, gdy poczułam, że ściągnęłam już większą część
klejącej mazi z mojej twarzy, ale wciąż czułam się jak gówno...
znacie to satysfakcjonujące uczucie, że czujecie, że możecie
oddychać, po tym jak zmyjecie makijaż?... cóż ja wciąż czułam
jakbym się dusiła, gra słów nie była tutaj zamierzona...
Umyłam
moją twarz wodą, zanim umyłam zęby i uczesałam włosy, ponieważ
czułam jak się plączą... Mogłam zauważyć, że próbowałam
dekoncentrować się najmniejszymi rzeczami, ale to i tak nie
pomagało...
Westchnęłam
odkładając szczotkę i spojrzałam na siebie w lustrze.
Złapałam
kolejną chusteczkę i niepewnie starłam warstwy podkładu i
korektora z mojej szyi. Fioletowe siniaki na mojej skórze powoli
stawały się coraz bardziej wyraźne z każdym przetarciem
namoczonej płynem do demakijażu ściereczki.
Skrzywiłam
się, gdy przycisnęłam ją za mocno i westchnęłam, nie kłopocząc
się ze zmywaniem reszty, gdy wyrzuciłam chusteczkę do kosza.
Westchnęłam,
moje oczy nie spotkały się z moim odbiciem w lustrze, gdy wyszłam
z łazienki gasząc światło.
Usiadłam
na moim łóżku, skubiąc skórki przy moich paznokciach, gdy
znalazłam delikatny komfort w sposobie w jaki łóżko zapadło się
pod moim ciężarem... czy mogłoby mnie pochłonąć, żebym nie
musiała stawiać czoła moim problemom?...proszę?
Wypuściłam
ciężki oddech, gdy świadomość że to się (nigdy) nie
stanie, uderzyła mnie i wstałam z łóżka. Otworzyłam drzwi, nie
zdając sobie sprawy, że Justin mógł wciąż tam być, ale to nie
było problemem, ponieważ gdy wyszłam nie myśląc o tym, nie
zobaczyłam go tam.
Truskawki
i bita śmietana pomogą w tej sytuacji... zawsze pomagają...
Przejechałam
ręką po moich włosach, pozwalając im wiotko opaść wokół moich
ramion w luźnych lokach, gdy nie zawracałam sobie głowy z
zamykaniem za mną drzwi.
Justin
i tak już pojechał... no bo... dlaczego miałby w ogóle zostać?
Wzdychając
na moje własne myśli, gdy lekko pragnęłam jego komfortu, zeszłam
na dół po schodach, robiąc to powoli, gdy pozwoliłam mojemu
palcu jechać po świecącej się poręczy.
Czy
to źle, że chciałam być w ramionach kolesia, którego nie lubiłam
lubiłam i który też mnie w
tym samym momencie przerażał... To znaczy nie lubiłam go w ten
sposób... Jestem pewna, że nie, ale mój umysł był teraz tak
zaćmiony, że mogłam powiedzieć, że kocham Trenta...
Szczerze,
to czułam się pewnie i bezpiecznie przy Justinie, ale znowu, w tym
samym momencie, mogłam zobaczyć jak uderza mojego ojca i
konsekwencje za tym podążały.
Potrząsnęłam
głową, żeby otrząsnąć się z tych myśli, nie chcąc sprawiać,
że moje truskawki będą słone przez moje łzy, gdyż
prawdopodobnie skończyłabym płacząc nad nimi... Westchnęłam i
mozolnie dotarłam do kuchni, żeby zobaczyć, że światło było
zapalone... czy Theo i Tatiana już wrócili...?
Wypuściłam
niepewny oddech zanim wyszłam zza ściany, tylko po to, żeby się
zatrzymać, gdy zobaczyłam Justina opierającego się o stół z
miską truskawek i puszką bitej śmietany stojącej obok.
Posłał
mi słaby uśmiech, a ja wydęłam usta, zanim wypuściłam drżący
oddech.
-
Uh... Theo powiedział mi, że zawsze jesz truskawki ze śmietaną,
gdy jesteś zmartwiona... więc... - kontynuował, a ja zamruczałam
cicho, patrząc na niego. - Potraktuj to jako jedno z wielu moich
przepraszam? - spytał podnosząc
miskę i bitą śmietanę, na co mały uśmiech dosięgnął moich
ust... Przysięgam, to dziwne, jak potrafił zmienić mój nastrój
paroma słowami...
Podeszłam
do niego i miał już coś powiedzieć, ale odepchnęłam miskę i
bitą śmietanę z jego rąk i objęłam moimi ramionami jego tors.
Zajęło
mu parę sekund, zanim zorientował się, że go przytulałam, ale
gdy zdał sobie z tego sprawę, usłyszałam jak wypuszcza ciężki
oddech, zanim objął mnie swoimi rękoma.
To
ciepłe i komfortowe podniecenie, które przeszło od niego,
sprawiło, że moje ciało się zrelaksowało, gdy wtulałam się w
niego, ignorując pełne przemocy myśli, które powoli wkradały się
do mojej głowy.
-
Przepraszam, że stworzyłem taką scenę – wymamrotał w moje
włosy, a ja potrząsnęłam głową, nie chcąc tak naprawdę nic
mówić, gdy zamknęłam oczy i rozkoszowałam się ciepłem, które
tworzył we mnie, gdy byłam w jego ramionach.
Staliśmy
tak przez parę minut, nasza pozycja osłabła, gdy to ja byłam
oparta o krawędź blatu, a jego ciało było oparte o mnie.
Oderwałam
się od niego wypuszczając mały oddech, gdy poczułam się
komfortowo i podniesiona na duchu, a moja głowa uniosła się, żeby
spojrzeć na niego.
On
już na mnie patrzył, ale gdy ja to zrobiłam, jego oczy oderwały
się od moich i spojrzały na moją szyję. Jego brwi się
zmarszczyły, gdy przygryzł swój policzek, zanim podniósł mnie i
posadził na blacie naprzeciwko niego.
Rozłożył
moje nogi wystarczająco, żeby mógł pomiędzy nimi stanąć, co
sprawiło tylko, że się lekko zarumieniłam, gdy przypomniałam
sobie inny powód, dla którego mógłby to zrobić...
Zauważył
to i posłał mi mały uśmiech, zanim uniósł rękę... Starałam
się jak tylko mogłam, żeby się nie wzdrygnąć, kiedy obrazy z
ostatniej nocy dotyczące mojego ojca, przeleciały mi przed oczami,
a ja cofnęłam się ze strachu.
-
Nie skrzywdzę cię – powiedział delikatnie, a ja przytaknęłam,
nie ufając mojemu głosu, ponieważ prawdopodobnie brzmiałby
piskliwie ze strachu. - Haze... jestem poważny – podkreślił
cicho, a ja spojrzałam w dół, tylko po to, żeby uniósł moją
głowę w górę. - Ufasz mi? - spytał, a ja zamruczałam patrząc w
jego oczy, gdy jego wzrok stał się delikatny. - Nie położyłbym
na tobie palca.
-
Wiem – wyszeptałam, a on posłał mi uspokajający uśmiech
całując mnie w policzek, co sprawiło, że moje serce zabiło
mocniej.
Sprawiał,
że czułam się pewnie, bezpiecznie i lekko kochana w jednym...
zjebany związek z Trentem sprawił, że zastanowiłam się nad
rzeczami, które Justin robił, nawet jeśli nie byliśmy razem.
Słuchał,
gdy narzekałam, zapewniał mnie, że wszystko będzie okej, gdy
miałam wątpliwości. W ciągu jednego dnia poczułam się bardziej
bezpieczna, niż czułam się w przeciągu tych lat, tylko przez to,
że się wygadałam... i to nie byle komu, tylko Justinowi... jego
obecność sprawiała, że czułam się miękka i gąbczasta, jakbym
mogła opuścić moją ochronę do tego momentu, gdzie nie byłam
przestraszona...
-
Haze – powiedział delikatnie, a ja zamruczałam, otrząsając się
z mojego oszołomienia i spojrzałam na niego... to on stawił się
za mną na oczach tłumu... miał w dupie co się stanie i skupiał
się tylko na tym, że mój ojciec mnie uderzył...trzeba mieć jaja,
żeby coś takiego zrobić... i zawsze będę za to wdzięczna...
-
Dziękuję – powiedziałam nagle, mój mózg nie zarejestrował
moich słów ani moich akcji, gdy moje ręce uniosły się w górę i
złapały za klapy od jego marynarki. - … za to, że się za mną
wstawiłeś – dokończyłam cicho, patrząc w miejsce, gdzie były
moje ręce, zanim spojrzałam znowu na niego, moje oczy od razu
spojrzały w kierunku jego ust.
-
Myślałaś, że będę po prostu tak stał, wiedząc, że ktoś ci
coś zrobił? - spytał mnie retorycznie, a ja spojrzałam w jego
oczy, odrywając wzrok od jego ust, widząc moim bocznym wzrokiem,
jak uśmiecha się znacząco.
-
Nie, ale nie spodziewałam się, że uderzysz mojego ojca na scenie –
odpowiedziałam, przyciągając go delikatnie bliżej przez delikatne
pociągnięcie za klapy od jego marynarki.
-
Musiałem czegoś nauczyć tego dupka – powiedział, jego oddech
uniósł się nad moimi ustami, gdy moje oczy przeskoczyły do jego,
poczułam jak jego ręce spoczywają na moich udach. - Nie pozwolę
nikomu cię
dotknąć – wymamrotał,
a ja zamruczałam, gdy się pochylił i przejechał swoimi ustami po
moich. - Obiecuję – powiedział ocierając swoimi o moje usta, co
sprawiło, że serce zaczęło mi mocniej bić, zanim przycisnął
swoje usta do moich, moje ciało zrelaksowało się na uczucie
satysfakcji, które wzrosło we mnie jak niekontrolowany ogień, gdy
wszystkie moje zmartwienia wyszły przez okno.
Odwzajemniłam
pocałunek, oddychając głęboko przez nos, gdy moje ręce podniosły
się do góry i złapały jego twarz po obu stronach, jego usta wciąż
poruszały się z moimi.
Jego
ręce prześlizgnęły się po moich udach do niższej części moich
pleców, popychając mnie w jego stronę. Mała iskierka
przyjemności, która rozprzestrzeniła się po moim ciele przez jego
minimalny dotyk, sprawiła, że trzymałam jego twarz bliżej mojej,
gdy podświadomie owinęłam moje nogi wokół niego.
Jezu
Chryste, tęskniłam za całowaniem go...
Zamruczałam
cicho, gdy uśmiechnął się podciągając moje nogi trochę wyżej,
żeby wygodnie leżały, ale mimo tego, komfort zniknął, gdy ktoś
nam przeszkodził.
-
Na moim blacie... serio? -
usłyszałam nagle głos i Justin oderwał się natychmiastowo,
sprawiając, że jęknęłam cicho, gdy moje usta był wydęte w
grymas, gdy otworzyłam moje oczy i zobaczyłam mojego brata i
Tatianę.
Jego
marynarka spoczywała na jej ramionach, a jej ręce był owinięte
wokół bicepsa Theo, gdy położyła głowę na jego ramieniu
posyłając mi znaczący uśmieszek.
-
Wszystko okej? - spytał Theo, kierując to bardziej do mnie, na co
ja przytaknęłam, a on westchnął. - Porozmawiamy o tym jutro, bo
nie podoba mi się, że mi o tym nie powiedziałaś – powiedział
zranionym tonem, a ja poczułam jak mój nastrój się pogorszył,
ponieważ nienawidziłam, gdy był na mnie zły.
-
Theo ja -
-
Jutro Hazel – powiedział,
a Tatiana zmrużyła na niego oczy, gdy on oderwał się od niej i
wyszedł z kuchni.
-
Jest podejrzliwy, ponieważ wasz ojciec zaczął do niego gadać, gdy
wyszliście – wytłumaczyła, a moja twarz się wykrzywiła. - Nie
martw się tym, bo to tylko wpłynie na niego – przytaknęłam,
rozumiejąc, ponieważ Theo był jedną z tych osób, którego
nastrój zależał od ludzi go otaczających... jeśli byłabyś
smutna, on prawdopodobnie zacząłby płakać z tobą... dlatego tak
łatwo było mi z nim rozmawiać, przez to jak działał... - To do
jutra – powiedziała do mnie i Justina, a ja wydałam z siebie
cześć, ale gdy Tatiana już
zniknęła za ścianą do przedpokoju, jej głowa się wyłoniła. -
A i Justin, masz niezły lewy sierpowy – dokuczyła mu, na co
delikatnie się zaśmiał, zanim zaćwierkała do widzenia,
i rozbrzmiał dźwięk jej
obcasów stukających o podłogę.
Spojrzał
wtedy na mnie, a potem obok i jego ręce podniosły truskawki i bitą
śmietanę, a jego brwi uniosły się znacząco.
Uśmiechnęłam
się odpychając go lekko, żebym mogła zejść z blatu, zanim
wzięłam od niego bitą śmietanę i złapałam jego wolną rękę,
wyprowadzając go z kuchni.
-
Gdzie idziemy? - spytał mnie, nasze ręce znów się połączyły po
tym, jak puściłam jego dłoń, żeby zgasić światło.
-
Do mojego pokoju – wymamrotałam cicho.
-
Nie wiedziałem, że to cię kręci kochanie – powiedział odnosząc
się do bitej śmietany, a ja uśmiechnęłam się przewracając
moimi oczami w rozbawieniu na jego podtekst seksualny, gdy szliśmy
po schodach.
Szliśmy
korytarzem, po czym doszliśmy do mojego pokoju. Popchnęłam drzwi,
otwierając je moją stopą, zanim zaprowadziłam Justina do środka,
jego palce przeleciały przez moje, gdy usiadłam na łóżku i
poklepałam miejsce obok mnie, gdy stał z puszką bitej śmietany w
jego ręce. - Nie gryzę – powiedziałam, gdy podeszłam do
przełącznika światła i je zgasiłam, pozostawiając mój pokój
czarny jak smoła.
Usłyszałam
jak Justin mówi moje imię pytająco, zanim zapaliłam światło na
ścianie, które dawało delikatne przyciemnione światło, co było
o wiele lepsze, niż bycie oślepionym przez białe główne światło.
Zdjął
swoją marynarkę i położył ją na końcu łóżka, zanim położył
się na szerokości mojego łóżka.
Zaśmiałam
się, gdy złapał truskawkę, a szypułka się ułamała i truskawka
spadła na jego białą koszulę. Przeklął, podnosząc ją i
jęknął, gdy jego koszula miała teraz plamę, ponieważ truskawki
były lekko gąbczaste, gdyż były wyciągnięte z lodówki ponad 20
minut temu.
-
Włóż ją pod kran, bo inaczej będzie ją jeszcze ciężej zmyć –
powiedziałam, a od wypuścił powietrze, gdy wstał i poszedł do
łazienki, a ja spięłam moje włosy w wysoki kucyk.
Usiadłam
po turecku na moim łóżku, biorąc truskawkę i podnosząc bitą
śmietanę. Wycisnęłam trochę na dół truskawki, gdyż trzymałam
ją do góry nogami i słyszałam dźwięk odkręconego kranu.
Parę
sekund później czarny krawat Justina wleciał do pokoju i na
podłogę. Uniosłam moje brwi, biorąc kęs mojej pokrytej śmietaną
truskawki, gdy wstałam i oparłam się o framugę, obserwując jak
Justin próbuje wykombinować, jak zrobić cieplejszą wodę.
Po
obserwowaniu go z rozbawieniem przez około 30 sekund odezwałam się.
-
Daj to – powiedziałam, jedząc resztę mojej truskawki i
wyrzucając szypułkę do kosza, gdy on spojrzał na mnie z
nieśmiałym uśmiechem.
Przewróciłam
oczami, gdy dał mi swoją koszul, a jego teraz naga klatka piersiowa
była w zasięgu mojego wzroku, co lekko mnie rozproszyło, ale
powstrzymałam się od pokazania tego.
-
Jesteś materiałem na żonkę – uśmiechnął się znacząco, a ja
przewróciłam oczami rozbawiona, gdy przeszedł obok mnie, w czasie
kiedy ja włożyłam jego brudną koszulę pod lecącą wodę. - Będę
jadł truskawki, jeśli będziesz mnie potrzebowała, ale tego nie
rób, bo nie mam pojęcia co z
tym zrobić – powiedział, a ja przedrzeźniłam jego nie
mam pojęcia co z tym zrobić po
cichu, ale zgaduję, że to usłyszał, gdy poczułam mocne uderzenie
w tyłek, co sprawiło, że spanęłam. - Nie przedrzeźniaj mnie –
dokuczył mi, a ja spojrzałam na niego ze zmrużonymi oczami, gdy on
mrugnął do mnie, wychodząc z łazienki, zostawiając mnie
uśmiechającą się do moich rąk, gdy wypuściłam
usatysfakcjonowany oddech.
Przejechałam
kciukiem po czerwonawej plamie na jego koszuli, zanim zakręciłam
kran, gdy stwierdziłam, że już więcej nie zmyję.
Położyłam
jego koszulę na grzejniku w mojej łazience, zanim wyszłam z niej i
zobaczyłam Justina leżącego na moim łóżku, jedzącego
truskawki.
Posłał
mi mały uśmiech, gdy podeszłam do niego i znów usiadłam po
turecku obok niego, zanim wzięłam truskawkę i bitą śmietanę.
Zjadłam
kawałek owocu po tym jak wycisnęłam na niego trochę śmietany,
zanim sięgnęłam po kolejny, ale zatrzymałam się, gdy poczułam
palce Justina na mojej szyi.
-
Masz makijaż na swojej szyi? - spytał mnie, a ja potrząsnęłam
moją głową, siadając z powrotem bez truskawek, kiedy on usiadł
naprzeciwko mnie.
Jego
palce przejechały po moim gardle, jego oczy były skupione na mojej
szyi, zanim podążyły w górę i spotkały się z moimi.
-
Robił to już wcześniej, prawda? - spytał, a ja przytaknęłam
cicho, gdy jeździł w górę i w dół po mojej szyi. Mogłam
usłyszeć jak mamrocze coś pod nosem, zanim przysunął się trochę
i usiadł najbliżej jak tylko mógł. - Przykro mi – powiedział,
a ja spojrzałam na niego lekko zdezorientowana. - Nikt nie powinien
być dręczony fizycznie albo mentalnie przez dwójkę ludzi, którzy
powinni być dla niego przez całe ich życie – powiedział
delikatnie, jego słowa sprawiły, że moje serce zaczęło szybciej
bić, gdy jego palce przejechały po mojej szczęce i po moich
ustach, zanim ją zabrał.
Spojrzałam
na niego, widząc jak jego oczy patrzą na chwilę w dół i wracają
do moich, co sprawiło, że się lekko uśmiechnęłam.
-
Jeśli chcesz mnie pocałować to nie musisz pytać – powiedziałam
bez myślenia, a on uniósł na mnie brwi żartobliwie, sprawiając,
ze moje policzki się zarumieniły.
-
Naprawdę? - uśmiechnął się, a ja zamruczałam, moje oczy były
skupione na jego ustach, gdy się odezwał, zanim spojrzałam znów
na niego. - A to dlaczego?
-
Bo lubię cię całować – powiedziałam cicho, a mały uśmieszek
pojawił się na jego ustach.
-
Dobrze, bo ja też lubię cię całować – powiedział i zanim
mogłam mu odpowiedzieć, jego usta były przyciśnięte do moich, a
reszta nocy była całkowicie rozmazana...
>>WIGILIA<<
Justin's
POV:
-
Możesz przestać? - Hazel się zaśmiała, gdy złapałem jej tyłek,
a jej śmiech przeistoczył się w uh,
gdy dałem jej klapsa.
-
Właśnie tak, jęcz –
powiedziałem, na co ona otarła się swoim tyłkiem o moje krocze,
gdy odeszła ode mnie, zostawiając mnie bardziej sfrustrowanego
seksualnie niż dzisiaj rano.
Po
tym jak wykorzystałem ostatnią noc na całowanie i droczenie się z
nią, stwierdziła, że jej misją będzie odpłacenie się mi,
ponieważ niestety nic się wczoraj nie wydarzyło, całowaliśmy się
tu i tam, ale Justin, wygrałeś zakład
nigdy nie opuściło jej ust... mimo że użyła ich dzisiaj rano do
czegoś innego...
Powiedzmy,
że Hazel dała mi ekstremalną wersję porannej erekcji, co włączało
jej usta wokół mojego kutasa, gdy byłem w połowie przytomny,
tylko po to, żebym powiedział jej, żeby przestała, ponieważ
wiedziałem, że robiła to, żeby wygrać zakład, ale to nie
zadziałało, bo wtedy nazwała mnie tatusiem.
Jeśli
kiedykolwiek byście się mnie spytali o nieprzyzwoitą gadkę,
nazwanie mnie tatusiem
nigdy by nie opuściło moich ust, ale kiedy powiedziała to dziś
rano... cholera kurwa jasna...
Byłem
tak blisko, żeby się złamać... tak kurwa blisko... ale obrazy
Hazel chodzącej po moim domu przez tydzień w samej bieliźnie
sprawiły, że odepchnąłem ją i dosłownie poszedłem do łazienki
z nabrzmiałą erekcją...
I
tak jak bardzo mój umysł chciał, żebym pozwolił Hazel dokończyć
co zaczęła, moje ręce musiały ją zastąpić...
Więc
jesteśmy tutaj... a ja byłam kurewsko zdeterminowany, żeby się na
niej odegrać... doprowadzić ją do punktu, w którym będzie mnie
błagała i chciała tego tak bardzo, jak ja dziś rano...
I
to tylko dlatego, że byłem typowym kolesiem i moim jedynym powodem,
dla którego chciałem tak wygrać było to, że mogłem mieć niezły
tyłek do uderzania przez cały tydzień bez żadnych pytań... no i
nawet lubiłem ten tyłek... metaforycznie i nie...
-
Powinnam to kupić? - spytała, a ja zmrużyłem na nią oczy, gdy
podniosła kawałek koronki o głęboko czerwonym kolorze, który
wyglądałby niesamowicie przy jej kolorze skóry.
-
Chcesz mnie zabić? - spytałem, a ona uśmiechnęła się znacząco,
układając usta w cienką linię, żeby powstrzymać się od
szerokiego uśmiechu, gdy złapała kolejne kolory... wspomniałem
już gdzie jesteśmy?
Victoria's
Secret...
Ona
dosłownie chciała mnie zabić i ja wiedziałem, że ona wiedziała
co robi, ponieważ mogłem wcześniej jej wspomnieć, że podobały
mi się kobiety w koronce... więc co robi?...oczywiście bierze
wszystko co może znaleźć z koronką...
-
Po prostu chce sprawić, żebyś się poddał – powiedziała pewna
siebie, gdy przygryzła dolną wargę i odwróciła się na obcasie
idąc w stronę przymierzalni i biorąc kolejne rzeczy po drodze...
była w całkowicie innym nastroju niż wczoraj, chociaż przez
ten czas co ją znam, zauważyłem, że mogła przejść od płaczącej
kulki na podłodze do uśmiechniętej i szczęśliwej w ciągu
godziny... była szybka w pozostawianiu pewnych sytuacji... jeden z
wielu powodów,dlaczego ją lubię...
Wsadziłem
ręce do kieszeni, wypuszczając ciężki oddech i podążyłem za
nią w stronę przebieralni, tylko żeby zostać zatrzymanym przez
kobietę, która na mnie spojrzała, zastanawiając się czy wziąłem
coś ze sobą... ale to był sklep z damską bielizną, a ja jej nie
kupowałem, nie wspominając kurwa o mierzeniu jej.
-
Oh, on jest ze mną – powiedziała Hazel, a kobieta wydała z
siebie oh, zanim mogła coś
powiedzieć, a ja zamruczałem, gdy mnie przepuściła,
przedrzeźniając jej oh, sprawiając, że Hazel uśmiechnęła się
znacząco.
Szedłem
za nią, gdy poszła do najdalszej przymierzalni, żeby zamknąć mi
drzwi przed nosem, gdy już tam dotarłem. Wypuściłem powietrze
słysząc droczące czekaj parę
sekund później, a ja warknąłem zirytowany, opierając się o
drzwi słysząc jak zdejmuje swoje obcisłe spodnie.
Czekałem
parę minut obserwując jak masa kobiet wchodzi i wychodzi. Robiłem
to automatycznie, nie obczajałem ich ani nic, no bo czy widzieliście
tą piękność, którą mogę być lekko zauroczony, za drzwiami tej
przymierzalni?
-
Okej – usłyszałem jak Hazel mówi do siebie, zanim usłyszałem
jak odklucza drzwi.
Mogłem
czuć jak moje ciało łaskocze z podekscytowania, gdy odwróciłem
się i otworzyłem drzwi, moje palce był zbyt chętne, żeby to
zrobić, gdy przekręciłem klamkę w drzwiach i wślizgnąłem się
do środka.
Gdy
to zrobiłem, zakluczyłem je jeszcze raz, tylko po to, żeby na nią
spojrzeć i natychmiastowo poczuć jak oddech staje mi w gardle.
Stała
tam, jej tył był lekko w zasięgu mojego wzroku, ale cholera to
dawało mi dobry widok na jej tyłek.
Wystawał
spod czarnych majtek, które miała na sobie. Krągłość jej tyłka,
była naga dla moich oczu, które podążały do góry... Użyłem
całej siły jaką miałem w sobie, żeby się nie poddać i
powiedzieć jej, że wygrała zakład, jakkolwiek, okazało się to
trudne, gdy moje palce zaswędziały, żeby ją dotknąć...
wszędzie... w środku niej i po prostu... okej.... oddychaj
Justin...
-
Jest okej? - spytała, odwracając się do mnie, a ja przygryzłem
mój policzek, wypuszczając głęboki oddech... i tu nadchodzi
seksualny ból.
-
Lepiej niż pierdolone okej – warknąłem
cicho, a ona uśmiechnęła się znacząco, przygryzając wargę i
wtedy zdałem sobie sprawę, ze musiałem odwrócić sytuację...
Wygram ten zakład... nawet jeśli się zabije w trakcie...
Odwróciła
się jeszcze raz, patrząc na swoje odbicie w lustrze, a potem na
mnie, gdy dałem parę kroków w jej stronę... Przysięgam, że
przymierzalnie w Victoria Secret były stworzone do seksu... Miały
małe wzniesienia, na których mógłbym łatwo robić Hazel różne
rzeczy, gdyby się pochyliła...
-
Ale... - powiedziałem, a ona zmarszczyła brwi na moje słowa, gdy
zbliżyłem się do niej, moje ręce odwróciły ją za jej biodra,
zanim popchnąłem ją lekko do tyłu, przez co byliśmy bliżej
czystej ściany.
-
Ale? - spytała... jej głos
troszkę wyższy, gdy moja twarz zbliżyła się do jej.
-
Te majtki wyglądałyby o wiele lepiej na podłodze... - powiedziałem
delikatnie, mój głos był niski, a jej usta rozchyliły się lekko,
gdy mój palec przejechał po jej płaskim brzuchu.
-
Wiem co próbujesz zrobić – powiedziała, a jej ręka próbowała
mnie powstrzymać, gdy dosięgnąłem krawędzi jej czarnej bielizny,
którą ja kupię, jeśli ona tego
nie zrobi, ponieważ wyglądała w niej kurwa fantastycznie...
-
Dobrze – zamruczałem, a ona przygryzła swoją wargę patrząc na
mnie, jej oczy wpatrywały si w moje, gdy ciągnąłem elastyczną
koronkę po jej nogach na dół.
-
Nie wygrasz – powiedziała, jej głos był lekko ciężki, gdy
szturchnąłem jej nogi kolanem, żeby je otworzyła, gdy materiał
upadł przy jej stopach, a mój palec jeździł po jej biodrze, do
wcięcia jej talii, sprawiając, że zadrżała.
Uśmiechnąłem
się, gdy to zrobiła, moje palce wślizgnęły się pod prawą
miseczkę jej stanika, gdy sięgnąłem wyżej dłonią,
Mój
środkowy i wskazujący palec ścisnęły jej sutek, nie tak, żeby
ją zabolało, ale wystarczająco, żeby sprawić, że ta iskierka
przyjemności rozpali jej pragnienie mnie.
-
Dalej kochanie – zachęcałem ją, gdy jej oczy się zamknęły,
jej dolna warga była złapana w jej zęby... powstrzymywała się, a
mi się to nie podobało... chciałem, żeby błagała... chciałem,
żeby mówiła jak bardzo mnie pragnie...
-
Nie – wydusiła z siebie.
-
Nie? - droczyłem się z nią pewny siebie, przedrzeźniając jej
słowa pytająco, tak jak ona to robiła. Rezultatem tego było
wypuszczenie przez nią jęku przez zaciśnięte zęby, gdy gładziłem
wewnętrzne strony jej ud.
-
Nie, nie wyg-kurwa Justin –
uśmiechnąłem się, gdy w końcu coś udało mi się z niej
wykrzesać, gdy moje palce dotknęły jej cipki... taka ciepła i
mokra dla mnie, pierdolony Chryste...
-
Coś mówiłaś? - uśmiechnąłem się bezczelnie, gdy przejechałem
palcem prze jej fałdki, jej podniecenie zbierało się na moim
palcu... ja pierdole, nie doszliśmy jeszcze do dobrej części, a
ona już stawała się miękka w moich rekach. - Już nie jest tak
zabawnie, kiedy to ty jesteś torturowana, prawda? - spytałem, a ona
zapiszczała moje imię, gdy pozwoliłem mojemu palcu wejść w nią,
naciskając kciukiem na jej łechtaczkę.
-
Kochanie – wydusiła z siebie, przyciskając do siebie moje ręce,
co sprawiło, że uśmiechnąłem się znacząco.
Oto
ona, stała naga w przymierzalni Victoria's Secret i pragnęła,
żebym dotknął jej cipki... Jezu, to jakiś pieprzony świąteczny
cud...
-
Gdzie? - dokuczyłem jej. - Tutaj? - spytałem,
wkładając w nią mój palec bez ostrzeżenia, co sprawiło, że
zacisnęła swoje nogi wokół mnie, przez co moja dłoń naciskała
na jej łechtaczkę.
-
Skurwysy... - wydusiła z siebie, gdy zgiąłem w niej mój palec,
jej biodra poruszały się o moją dłoń, z czego się zachciałem.
-
Więc chcesz tego? -
spytałem, a ona zamruczała, jej oczy wciąż były zamknięte, a
policzki lekko różowe. - To rozłóż nogi kochanie –
powiedziałem, a ona przestała ściskać swoje nogi wokół moich
palców, na co je wyciągnąłem, a ona jęknęła z niezadowolenia.
Przyłożyłem
mój środkowy palec do moich ust i go oblizałem, pozwalając jej
obserwować jak kurewsko dobrze smakowała, gdy otworzyła oczy.
I
właśnie wtedy upadłem, połykając jej smak, gdy wyciągnąłem
mój palec z ust.
Rozłożyłem
jej nogi moimi rękoma, moja prawa trzymała jej udo, więc mogłem
je podnieść i zarzucić na moje ramię, dając mi dobry dostęp do
jej cipki... Byłem kurewsko zdeterminowany, żeby doprowadzić ją
do momentu pęknięcie... i mówię to bez żadnego żalu... to było
seksowne, gdy oglądałeś kogoś, kto błagał, żeby dać mu coś,
co wiedział, że tylko ty
możesz mu to dać... a było to jeszcze bardziej seksowne wiedząc,
że to Hazel jest tą osobą...
Spojrzałem
na nią widząc, że już mnie obserwuje, jej oczy były ciężkie z
pożądania, ale szybko się zamknęły, gdy polizałem jej cipkę,
czując jak jej biodra poruszają się do przodu, gdy jęknęła
cicho... dzięki kurwa, że byliśmy w najdalszej przymierzalni, bo
bez wątpienia zostalibyśmy złapani w innej...
-
Taka chętna – mruknąłem delikatnie, a ona zakwiliła cicho, jej
ręce przejechały przez moje włosy, gdy temperatura w moim ciele
podniosła się, gdy pociągnęła za moje włosy pełna pożądania,
gdy mój język przejechał po jej łechtaczce.
Zaskomlała,
a ja przygryzłem moją wargę, zanim przyciągnąłem ją do swoich
ust, jej noga stojąca na podłodze zgięła się słabo w kolanie,
gdy ogarnąłem ustami jej cipkę.
Nie
kłopotałem się z robieniem tego powoli, gdy lizałem i ssałem to
co mogłem zmieścić naraz w ustach, słysząc jak jej oddech drży
i staje cię cięższy z każdą sekundą.
-
Skarbie – zapiszczała, przyciskając moją twarz do niej, gdy
lizałem od jej wejścia do jej łechtaczki, zanim zszedłem całkiem
na dół, sprawiając, że mówiła moje imię bez tchu.
Uśmiechnąłem
się w niej, czując jak jej ciało się trzęsie, gdy dosłownie
całowałem się z jej cipką... moje usta bez przerwy były
oblizywane, bo kurwa mać, kochałem to jak smakowała...
-
Justin – jęknęła, a moje oczy spojrzały na nią, widząc jak
jej plecy się wyginają, gdy wsadziłem w nią końcówkę mojego
języka, następnie go zaginając i przejeżdżając przez jej
fałdki, gdy powstrzymywała się od jęczenia za głośno... a
jedyne co to zdradzało było to, jak jej usta drżą, a potem
układają się w mały kształt litery o.
-
Dojdziesz dla mnie kochanie? - spytałem, łapiąc jej pośladek moją
ręką i ściskając go przez sposób w jaki ją trzymałem.
-
Uh huh – wydała z siebie ciężko, a ja uśmiechnąłem się,
oblizując moje usta, zanim się odezwałem...
-
Powiedz, że wygrałem – powiedziałem, a ona natychmiast jęknęła,
ruszając biodrami. - Nie pozwolę ci dojść, dopóki tego nie
powiesz – droczyłem się z nią, dmuchając delikatnie na nią,
sprawiając, że zadrżała.
-
N-nie – zająknęła się, a ja przygryzłem wargę patrząc na
nią... Miałem ją tam gdzie chciałem... Musiałem ją doprowadzić
do jej granicy...
-
Więc, nie chcesz, żebym sprawił, że dojdziesz? - spytałem, moje
palce jeździły po wewnętrznej stronie jej ud, zanim ją tam
pocałowałem, a potem od razu jej cipkę.
-
N-nie, ja chce...
-
Błagaj kochanie –
zamruczałem, moje usta swędziały, żeby znów ją posmakować, ale
się powstrzymałem...
-
Jesteś okrutny – zapiszczała, a ja się uśmiechnąłem znacząco.
-
Jedno słowo duszku – dokuczyłem jej i mogłem powiedzieć, ze
miała mentalną debatę z sobą... - Tylko jedno... 8 liter... -
kontynuowałem, trzymając ją przy sobie. - Wszystko co musisz
zrobić, to to powiedzieć – powiedziałem ocierając cię o nią i
jęcząc, gdy znów ją posmakowałem...
Wypuściła
zmęczony jęk, ruszając jej biodrami, przez jej cipka przejechała
po moich ustach.
-
Dalej kochanie, powiedz to – zamruczałem, a ona zaplątała swoje
ręce w moje włosy, zanim powiedziałem coś, co wiedziałem, że ją
złamie. - Powiedz do dla tatusia
– zachęciłem ją i dostałem dokładnie
to co chciałem.
-
Wygrałeś, kurwa wygrałeś
– jęknęła, a ja uśmiechnąłem się, gdy jej słowa powtarzały
się w moich uszach, zanim znów się odezwała. - A teraz spraw,
żebym doszła i przeleć mnie w końcu.
Nie
musisz mi mówić dwa razy dziewczynko.
---------
No i jest.
Miło za 8 komentarzy, fenks.
Byłoby miło jakbyście też w tych komentarzach wypowiadali się o rozdziale, bo to miło, że czekacie na następny, ale co myslicie właśnie o tym co dodałam?
Fajnie byłoby wiedzieć.
W razie co
ask.fm/fanficspl
7 kom = kolejny update
ps wracam do tygodniowych updateow
nie sądziłam ze hazel przegra... ale super rozdział, czekam na następny :)
OdpowiedzUsuńszkoda, że hazel przegrała, wolałabym zeby to był justin haha rozdział cudowny! Czekam nn ❤️
OdpowiedzUsuńjezu, tyle na co czekałam! aż któreś z nich w końcu ulegnie!! rozdział cudowny, czekam na następny
OdpowiedzUsuńCudowny
OdpowiedzUsuńw sumie to oboje przegrali, bo wkoncu Justin błagał Hazel by to powiedziała xD
OdpowiedzUsuńRozdział super..czekam na kolejny :3
HAZEL! dlaczego pozwoliłaś mu wygrać? co do rozdziału, to super *.* byle do następnego
OdpowiedzUsuńnajlepsze ff
OdpowiedzUsuńZAJEBISTY ROZDZIAŁ! @mrssbieber
OdpowiedzUsuń